sobota, 1 sierpnia 2015

Osiemnasty: Ja tysiąc razy bardziej.

Kilka tygodni później 


Jasne promyki słońca przedzierające się przez nieodsłoniętą do końca roletę muskają delikatnie twoją twarz, tym samym wyrywając cię ze snu. Przeciągasz się leniwie i klniesz siarczyście, kiedy światło uderza w twoje oczy. Natychmiast przymykasz powieki i po chwili je otwierasz, przyzwyczajając się do oświetlenia panującego w twojej sypialni. Niechętnie odrzucasz kołdrę na bok i wsuwasz swoje stopy w ciepłe kapcie, zarzucając na ramiona bluzę Andersona. Wciągasz do nozdrzy zapach jego intensywnych perfum, którymi jest przesiąknięta  i czujesz jak zbiera ci się na mdłości. Pośpiesznie biegniesz w kierunku łazienki, upadasz na zimna posadzkę i oddajesz sedesowi twoją wczorajszą kolację. Oddychasz z ulgą, kiedy wymioty ustają i podnosisz się z podłogi, podchodząc do umywalki. Przemywasz twarz zimną wodą, pukając przy tym usta i opuszczasz pomieszczenie, udając się powolnym krokiem w kierunku kuchni. Opadasz na jedno z krzeseł przy kuchennym stole i opierasz głowę na splecionych dłoniach, zastanawiając się nad tym czy warto coś teraz zjeść. Jak na zawołanie do twoich uszu dobiega odgłos upominającego się o posiłek żołądka i mimowolnie uśmiechasz się pod nosem, gładząc się po nieco zaokrąglonym brzuchu. 

-Na co mamy dzisiaj ochotę?- uśmiechasz się pod nosem, stając przed otwartą lodówką.-Coś kwaśnego, a może słodkiego, co skarbie?  

Po dłuższej chwili zastanowienia decydujesz się na pochłonięcie ze swoją małą istotką croissanta. Wdrapujesz się na swój ulubiony parapet i wpatrujesz się w widoki budzącego się do życia Rzeszowa, pochłaniając swoje śniadanie. Z parującym kubkiem zasiadasz na kanapie w salonie i z laptopem na kolanach, przeglądasz swoje media społecznościowe. Mimowolnie na twoje usta wkrada się uśmiech, kiedy na głównej stronie mija ci twoje zdjęcie z Amerykaninem, które zgromadziło już 654 polubienia. Śmiejesz się pod nosem, będąc pewna że większość łapek w górę należy do fanek siatkarza. W tym właśnie momencie przypominasz sobie o skontaktowaniu się z Mattem. Miałaś to zrobić zaraz po odwiedzeniu rodziców tydzień temu, ale w końcu zaczęłaś to odwlekać. Zwyczajnie bałaś się tej rozmowy, choć nie wiedzieć czemu. Bierzesz głęboki oddech i logujesz się na komunikator internetowy. Po chwili twoim oczom ukazuje się masa wiadomości od Amerykanina, który jak widać martwi się o ciebie. Mimowolnie robi ci się ciepło na sercu, kiedy czytasz ich treść. Zdecydowanie mu na tobie zależy. Matt chyba naprawdę wpadł po uszy i zakochał się w tobie na amen. W chwili gdy docierasz już do ostatniej wiadomości na ekranie twojego komputera pojawia się powiadomienie o nawiązaniu z tobą połączenia przez twojego przyjaciela, a po wnętrzu salonu roznosi się znajoma ci melodyjka. Jednym ruchem naciskasz na przycisk akceptujący i poprawiasz się na sofie, układając przed sobą urządzenie. Parskasz śmiechem, gdy Anderson wpycha swoją prześliczną buźkę w obiektyw kamery, uśmiechając się najszerzej jak umie:

-Witam panią.

-Cześć Matt.-odwzajemniasz gest, machając przy tym dłonią.- Opowiadaj co tam u ciebie.

-Nie dzwonię, by pogadać z tobą o mnie.-z jego twarzy momentalnie znika uśmiech.- Musimy poważnie porozmawiać.- oznajmia ci stanowczo. 

Zagryzasz nerwowo wargę i przykrywasz się szczelnie bluzą. Zwyczajnie się boisz, że zauważy zaokrąglenie na twoim brzuchu. Klniesz cicho, kiedy po raz kolejny czujesz jak jedzenie, tym razem twoje śniadanie podchodzi ci do gardła. Natychmiast zrywasz się z kanapy i wpadasz do łazienki, pochylając się nad muszlą klozetową. Kilka minut później wracasz do salonu i przyglądasz się z bladym uśmiechem twarzy bruneta. 

-Przepraszam, ale musiałam.-szepczesz.-W takim razie o czym chcesz porozmawiać? 

-Ann co to było to przed chwilą? Źle się czujesz? -pyta z troską w głosie. 

Wplatasz palce w kosmyki włosów i przeczesujesz je zamaszystym ruchem. Pomiędzy wami panuje cisza. Niepewnie unosisz wzrok i spoglądasz wprost w te obłędne błękitne tęczówki. Zawsze wypełnione iskierkami szczęścia, blaskiem tysiąca gwiazd, a teraz widnieje w nich troska i strach o twoją osobę. Sznurujesz wargi i spuszczasz wzrok, po raz kolejny poprawiając bluzę siatkarza. 

-Cholera! Anastazja! Powiedz mi, co się dzieje! Zaczynam się naprawdę bać!-podrywa się z krzesła i zaczyna spacerować po pokoju, migając ci swoją sylwetką co jakiś czas.- Martwię się o ciebie! Dobrze wiesz, że mi na tobie zależy. Kocham Cię! I chyba mam prawo wiedzieć co się dzieję z moją przyjaciółką! Więc, mi powiesz albo...-nie jest mu dane dokończyć. 

-Jestem w ciąży.-rzucasz w jego stronę szeptem. 

-Co takiego?!- krzyczy, nie dowierzając w twoje słowa.-Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej!? -jest zwyczajnie wściekły. 

-Nikolay jest ojcem.-odpowiadasz, łapiąc z nim kontrakt wzrokowy.- Bałam się, co sobie o mnie pomyślisz. 

-A co mam sobie pomyśleć? - pyta zdziwiony.-Jesteś moją przyjaciółką. Miałaś faceta, którego kochałaś i zapewne wciąż kochasz. Mogłaś zajść z nim w ciąże. Przecież to normalne w tych czasach. A to, że przespaliśmy się ze sobą było zwykłym napadem pożądania nas obojga. Tylko, że ja już wtedy Cię kochałem.- posyła ci subtelny uśmiech.

-Dzięki Matt.-kąciki twoich ust wędrują ku górze.-Nawet nie wiesz jak tęsknie za tymi naszymi rozmowami wieczorem na tarasie i wtulaniem się w twoje ramiona.-mówisz ze smutną miną. 

-Ja tysiąc razy bardziej.-wystawia ci język, a ty chichoczesz pod nosem. 

                                                    ***
Z ulgą podnosisz się z fotela, rozmasowując swój obolały tyłek. Te ponad cztery godziny lotu były koszmarne. Po kilku minutach stoisz już z walizką  oraz torbą podręczną na ramieniu obok swoich kolegów z klubu. Właśnie dzisiaj wieczorem zmierzycie się z Zenitem Kazań. Obiecałeś sobie, że jeśli tylko spotkasz tego cholernego Amerykanina to jego twarz zasmakuje twojej pięści. Oczywiście zrobisz to po mecz, gdyż chcesz w nim dzisiaj dostać szanse gry. Z uśmiechem pod nosem zmierzasz w kierunku wyjścia z obiektu lotniska i wskakujesz do autokaru, który czeka na was przed budynkiem. Przemierzasz powoli wnętrze środka transportu, aż w końcu opadasz na sam koniec siedzeń. Nakładasz na uszy ulubione słuchawki i pogrążasz się we własnych myślach w akompaniamencie Supermena autorstwa Manchesteru. Po półgodzinnej drodze do zakwaterowania autokar zatrzymuje się na parkingu. Wyciągasz z luku bagażowego swoją walizkę i podążasz w kierunku wejścia do hotelu. Opierasz się plecami o jasną ścianę holu i przyglądasz się ze stoickim spokojem trenerowi, który prosi o klucze do pokoi swoich podopiecznych. Chwilę później wraz z resztą chłopaków pakujesz się do windy i oczekujesz aż zatrzyma się ona na odpowiednim piętrze. Nim zauważasz a udajesz się za plecami Sawina w stronę waszego pokoju. Jakoś przez ten czas prawie dwóch miesięcy nie zdążyłeś się tutaj zaprzyjaźnić z żadnych z graczy nowosybirskiego klubu. Mimo to jednak czujesz się tutaj dobrze, gdyż nie masz konfliktu z żadnym z kolegów zespołowych. Wszyscy cię tutaj znają z parkietów Plusligi i szanują, odnosząc się do ciebie z szacunkiem, a nie traktując jak młodego gówniarza, nie znającego się na grze jaką jest siatkówka profesjonalna. Przekraczasz za swoim współlokatorem próg waszego lokum i zmęczony podróżą marzysz jedynie o śnie. Do meczu macie naprawdę sporo czasu, więc postanawiasz się zdrzemnąć. Masz nadzieję, że po raz setny nie przyśni ci się Anastazja. 
Wypoczęty rozciągasz się leniwie i wraz z Sergejem opuszczasz pokój. Meldujecie się na zbiórce, by po chwili zasiąść do autokaru i udać się na halę. Po godzinie jazdy z powodu korków docieracie pod halę w Kazaniu i wraz ze swoimi tobołkami ruszacie w stronę wejścia do obiektu sportowego. Po drodze napotykasz się na znienawidzonego w ostatnich dniach Andersona. Matthew posyła ci swój przepraszający uśmiech, chcąc cię ominąć, a ty gromisz go wzrokiem, pełnym nienawiści i gniewu. W końcu Amerykanin jakimś cudem okrąża twoją sylwetkę i znika za drzwiami szatni. Odwracasz głowę i odprowadzasz go wzrokiem, czując jak krew w twoich żyłach pulsuje znacznie szybciej niż powinna. Z letargu wyrywa cię dopiero pytanie trenera, upewniającego się czy wszystko w porządku. Unosisz wzrok na jego twarz i posyłasz mu sztuczny uśmiech, kiwając głową. Pośpiesznie zatrzaskujesz za sobą drzwi  szatni i wyciągasz ze swojej torby strój meczowy, wsuwając jedynie na swój tors koszulkę, a spodenki zastępując dresami w barwach rosyjskiego klubu. Przybijasz piątkę z chłopakami i wykonujesz okrzyk, po czym zmotywowany opuszczasz pomieszczenie i udajesz się w kierunku hali. Wraz z zespołem wbiegasz na parkiet, słysząc dopingi sporej gromadki fanów. Rozpoczynasz jak zwykle od rozciągania mięśni po czym wykonujesz kilka okrążeń od bady  reklamowej do drugiej bandy. Później przyjęcie, zagrywka, atak i nim zauważasz, a zmieniasz dresy na spodenki meczowe i wybiegasz w wyjściowej szóstce, słysząc okrzyki zebranych w rosyjskiej hali kibiców. Zmotywowany klepiesz się po policzkach, szepcząc do siebie motywujące słowa. Piłka inauguracyjna spotkanie w górze!  Twoje idealne przyjęcie w punkt, rozegranie But'ko do Moroza i pierwszy punkt dla twojej drużyny. Bierzesz głęboki oddech i podążasz w stronę pola serwisowego. Lustrujesz wzrokiem linię przyjmujących Zenitu i uśmiechasz się cwanie, będąc pewnym w kogo wycelujesz. Wyrzucasz piłkę do góry, a następnie mocno w nią uderzasz, posyłając solidną zagrywkę w stronę Matta. Gracz z numerem jeden przyjmuje jednak bez problemów, dostarczając piłkę do rozgrywającego, a tak kończy atakujący z prawego skrzydła. Zirytowany zaciskasz dłonie w pięści i postanawiasz się uspokoić. Musisz się skupić na meczu, a nie na jakimś tam amerykańskim dupku, za którego go uważasz. Penchev, serio?! On jest dupkiem? Gdyby tak usłyszała cię twoja własna matka po opowiedzeniu jej całej historii dostałbyś patelnią po głowie, a Ola Nowakowskiego pewnie by ci poprawiła swoim cudnym trzepakiem nie tylko do dywanów, ale także do tyłka Pitera. To ją zostawiłeś samą na pastwę losu w Rzeszowie, ty zawiniłeś, ty podpisałeś kontrakt z tutejszym klubem, ty poinformowałeś ją o tym w ostatniej chwili, ty... Można tak wymieniać w nieskończoność. Tutaj akurat wina nie leży po obu stronach, a tylko po twojej stronie. Zamyślony nawet nie zauważasz, kiedy Kazań obejmuje prowadzenie na pierwszej przerwie technicznej. Wraz z resztą zespołu zbiegasz na czas techniczny i wsłuchujesz się w polecenia byłego trenera reprezentacji narodowej Rosji. Uspokojony i z otrzeźwionym umysłem podchodzisz do reszty seta, gdzie jesteś kluczową bronią Lokomotivu w ataku i przyjęciu. Dzięki tobie w znacznej części wygrywacie pierwszego seta 18:25. Zdyszany i spragniony opuszczasz halę, znikając we wnętrzu szatni. Przysiadasz na ławce obok swojej torby i zatapiasz usta w wodzie mineralnej, upijając sporą część butelki. Chłopaki klepią cię z podziwem po ramionach i niemal siłą odciągają od napoju. Pełni energii wracacie na drugą partię, gdzie na samym początku kilku punktową przewagę obejmuję wasz przeciwnik. Ty jednak nie pozwalasz rozhulać się Matthew w ataku i stawiasz kilka solidnych oraz punktowych bloków. Chwilę później jest już po przewadze i idziecie punkt za punkt. Jakimś cudem set wyrywają wam gospodarze, ogrywając was 27:25. Trzeci set to dominacja Amerykanina w ataku oraz w polu serwisowych, gdzie punktuje zdobywając kilka asów serwisowych. Nim się oglądacie a jest już 2:1 dla Kazania. Zirytowany motywujesz chłopaków do dalszej walki. Czwarta partia rozpoczyna się od waszej dobrej passy, ale zostaje przerwana przez silne serwisy przeciwnika. Przy stanie 16:16 czas bierze wasz szkoleniowiec. Zmęczony zostajesz zdjęty z boiska a na twoje miejsce zjawia się Sawin. To jednak nie pomaga. Cały zirytowany spoglądasz w stronę pola serwisowego Zenitu i modlisz się, by Anderson zepsuł swój drugi z kolei serwis. Tak się jednak nie dzieję i as serwisowy kończy to spotkanie zwycięstwem gospodarzy 3:1. Wściekły kopiesz stojące w oddali krzesło i znikasz w szatni. Kątem oka obserwujesz jak rosyjscy siatkarze cieszą się ze swojego sukcesu, a Matt uśmiecha się szeroko do wszystkiego i wszystkich co napotka na drodze. 
Pośpiesznie zmieniasz strój na luźne dresy i bluzę po czym opuszczasz budynek kazańskiej hali, zakładając na uszy słuchawki. Przez całą drogę do hotelu analizujesz swoją grę. Dochodzisz do wniosku, że dzisiaj szło ci naprawdę dobrze i to chyba twój najlepszy występ w barwach rosyjskiego klubu. Więc dlaczego przegraliście? Czyżby brak twojej osoby na parkiecie w decydującym secie? Kto wie. To jednak nie koniec świata i nie twój ostatni mecz z zespołem. 
Kiedy wszyscy już śpią wymykasz się z pokoju i z kapturem na głowie oraz opatulony ciepłą bluzę przekraczasz próg zakwaterowania. Pod budynkiem czeka na ciebie już wezwana wcześniej taksówka, która zawozi cię pod podyktowany wcześniej adres. Bierzesz głęboki oddech i opuszczasz wnętrze samochodu, podążając powolnym krokiem w kierunku wejścia do bloku. Korzystasz z okazji, kiedy starsza pani otwiera drzwi, udając się na nocy spacer i wpadasz do środka, biegiem pokonując schody. Nim się oglądasz a stoisz przed drzwiami, za którymi kryje się mieszkanie amerykańskiej gwiazdy siatkówki. Naciskasz dzwonek i czekasz aż właściciel otworzy ci drzwi. Po chwili o balustradę drzwi opiera się wysoka sylwetka bruneta, spoglądająca na ciebie pytająco. Popychasz go do środka i zatrzaskujesz za wami drzwi. Matt patrzy na ciebie zdziwiony i proponuje coś do picia. 

-Daruj sobie.-warczysz.-Fajnie było obracać w łóżku moją narzeczoną?! Przyznaj się mieliście romans! Kurwa! Bądź facetem i odezwij się! -chwytasz go za podkoszulek i przygniatasz do ściany. 

-Ale Nikolay uspokój się. O czym ty do cholery mówisz?! Potraktowałeś ją jak szmatę, zostawiłeś po kilku latach związku, a teraz oskarżasz ją o romans! Chcesz zagłuszyć własne wyrzuty sumienia i zwalić winę na nią?! -unosi ton głosu zawodnik Zenitu. 

-Wiem, że zachowałem się jak dupek, ale to nie upoważnia jej do zdradzania mnie o wiele wcześniej! Nie jestem debilem za jakiego mnie uważacie i wiem, że pieprzyliście się jak jeszcze byliśmy razem!  Widziałem jak na nią patrzysz na tej fotce na Facebooku! -spoglądasz wprost w jego oczy. 

-Ty na nią nie zasługujesz! Ann zawsze była ci wierna i nigdy się z nikim nie przespała. Ona jest cudowną kobietą i nie zasługuje na takiego tchórza jak ty! Spieprzyć do Rosji i poinformować dziewczynę o tym w ten sam dzień. To trzeba mieć tupet.-prycha.-To prawda, nie patrze na nią jak na wszystkie inne. Na nią nie da się patrzeć w taki sposób. Kocham ją. Spędziliśmy razem kilka namiętnych nocy, ale to było już po zerwaniu zaręczyn. Jest naprawdę piękna, urzekająca i taka subtelna. -rozmarza się Anderson. 

Serce zaczyna pompować rek do twoich żył coraz szybciej. Czujesz jak twoja adrenalina wzrasta. Jak on mógł dotykać, całować twoją Anastazję?! Na wyobrażenie sobie tego zaczyna ci się robić niedobrze. A jeszcze jak pomyślisz, że zagłębiał się w nią... Zaraz zwymiotujesz. Jak ona mogła mu się poddać?! Jak mogła wskoczyć mu do łóżka?! Nawet nie zauważasz, kiedy twoja pięść ląduję na nosie Amerykanina. Słyszysz tylko jęk bólu Andersona i czujesz lepką ciecz gromadzącą ci się na ręce. Zaczynasz tracić nad sobą kontrolę. Coraz bardziej zaciskasz podkoszulek siatkarza, blokując mu dostęp do tlenu. Gdyby nie jego kopniak w twoje krocze, mógłbyś go udusić. Zginasz się w pół, krzywiąc znacznie na pulsujący ból. Wtedy Matthew chwyta cię za fraki i wyrzuca za drzwi, zamykając drzwi na klucz. Cholera! Penchev opanuj się! Dlaczego go uderzyłeś?! Czyżbyś był zdolnym udusić go do utraty przytomności!? Co się z tobą dzieję!? Kręcisz głową, chcąc odgonić od siebie natrętne pytania. Przecież ty taki nie jesteś. Jesteś opanowanym i spokojnym człowiekiem, może trochę emocjonalnym po wygraniu meczu. A najgorsze jest to, że Matt ma rację. Jesteś tchórzem i Nastka na takiego faceta jak ty nie zasługuje. On ją kocha. Widziałeś to w jego błękitnych tęczówkach. Doskonale dostrzegłeś uczucie i to z jaką czułością opowiadał ci o Polce. Czujesz, że twoje serce krwawi. Ona spędziła przy jego boku kilka nocy i to wcale nie takich zwykłych. Wściekły na samego siebie wybiegasz z bloku i kopiesz znajdujące się na twojej drodze powrotnej kamyki. Jesteś zwykłym tchórzem i dupkiem, który skrzywdził ją naprawdę mocno. Dobrze, że teraz a nie po ślubie. 

                                                         ***
Spragniona opuszczasz swoje ciepłe i niesamowicie miękkie łóżeczko, zagłębiając się we wnętrze salonu, by po chwili zjawić się w połączonej z nim kuchni. Wskakujesz na blat i sięgasz po szklankę oddaloną niedaleko ciebie oraz butelkę wody mineralnej. Przytykasz usta do naczynia i rozkoszujesz się smakiem przeźroczystej cieczy. Uśmiechasz się pod nosem na wspomnienie twojej rozmowy z przyjacielem. Amerykanin naprawdę ci pomógł i wysłuchał, doradzając przy tym by poinformować o ciąży Bułgara. Ty jednak postanowiłaś na razie mu nic nie mówić. Po dwóch miesiącach nagle się odzywasz i oznajmiasz, że spodziewasz się z nim dziecka. Na bank sobie pomyśli, że chcesz go wrobić w ojcostwo. Przecież przez ten czas mogłaś sobie kogoś znaleźć, ale tego nie zrobiłaś. Nagle twoje przemyślenia przerywa dźwięk dzwonka. Spoglądasz zdziwiona na zegar, wskazujący drugą w nocy. Zeskakujesz z szafki i podążasz w kierunku drzwi. Zamaszystym ruchem pociągasz za klamkę i zdziwiona wpatrujesz się w wysoką sylwetkę długowłosej blondynki. Dziewczyna posyła ci nieśmiały uśmiech, a ty zapraszasz ją gestem doni do środka, bez zbędnych pytań.

-Kim pani jest? -opierasz się o salonową ścianę. 

-Przyjaciółką Nikolaya.-odpowiada ze stoickim spokojem. 

-O nie! Nie zamierzam rozmawiać o tym dupku!- prychasz, stanowczo kręcąc głową.

-Ja za to owszem.-posyła ci cwany uśmieszek.-Słuchaj no! Nie będziesz mi blokować dostępu do takiego ciacha jakim on jest! Przyjechałam tutaj specjalnie, aby cię nauczyć, że nie rzuca się takich facetów, by potem nie zauważali mnie!-unosi ton głosu. 

-Chyba masz coś z główką blondi.-prychasz.-A teraz proszę opuść moje mieszkanie i daj mi w spokoju zebrać siły na dzień.- ruszasz powoli w jej stronę. 

-Nie będzie ci dane zebrać sił na jutro.-oznajmia ci z pewnym siebie uśmiechem. 

Zauważasz jak z za pleców wyciąga pudełko zapałek i peta, którego po chwili podpala i rzuca na ziemie. Natychmiast wybiega z mieszkania i zamyka cię od zewnątrz. Chwilę później salon pochłania płonący ogień, a do twoich nozdrzy dociera dwutlenek węgla. Zasłaniasz drogi oddechowe dłonią, przysiadając na podłodze i czołgając się w stronę drzwi. Klniesz siarczyście, kiedy są pod wpływem twojego pchania nie otwierają się, a gdy chcesz sięgnąć po klucze leżące zawsze na komodzie w szatni okazuje się, że zniknęły. Walisz z całej siły we wnętrze drzwi, nawołując pomocy. Czujesz jak twoje siły opadają i poddajesz się, podciągając pod brodę swoje kolana i oplatając je ramionami. Spoglądasz w dół, na swój zaokrąglony brzuch i gładzisz się po nim lekko, szepcząc cichutko ostatkiem sił :

-Nie bój się. Wszystko będzie dobrze. Uratuję cię. 

                                                       ~*~
Milena jednak nie jest najlepszą przyjaciółką Nikolaya, ona stała się w tym momencie jego wrogiem, o czym on jeszcze nie wie. Czy uda się uratować Anastazję i żyjącą w niej małą istotkę? Wszystkiego dowiecie się już  w poniedziałek ;) Spodziewałyście się czegoś takiego po mojej osobie? :D Jak wiecie uwielbiam was zaskakiwać w najbardziej nieoczekiwanych momentach ;3 Nikolay jednak postawił na swoim i dał (nie)przyjemność zasmakować Mattowi swojej pięści :P Na szczęście Anderson w porę wywalił go za drzwi i skończyło się na zwykłym złamaniu nosa :/  Och, ten Penchev! -,- Dzisiaj zdecydowanie więcej spojrzenia na tą sprawę po dwóch miesiącach w odsłonie Bułgara, nieco mniej Dudzickiej, która w większej ilości pojawi się w dziewiętnastce ;) Jak zawsze nie wyrobiłam się w czasie i dodaje wam wieczorem następnego dnia, a to wszystko przez to niezapowiedzianie nocowanie u koleżanki :D Nie ma to jak mieć rozcięty łyk brwiowy i limo pod lewym okiem + obolałe pół pleców i siniaka na nodze ^^ To nic wielkiego :P Tylko pochwale się wam, że zawaliłam ryjem w glebę i być może lewą stroną w płytę cementową ( nie pamiętam za bardzo tego momentu), uprzednio wpadając do rowu razem z rowerem, który na mnie później jeszcze spadł :D Bo Kaśka zawsze musi coś narobić i to najczęściej sobie XD Tak więc przysyłam wam tam całusy obolała i zapraszam na poniedziałek o ile będę miała neta i się zmotywuję ;)  
#beka #z #Kaśki #Kaśkablogera #ryjem #w #ziemi #rżyjcie #i #klękajcie #narody #przed #głupotą #Kaśki 




23 komentarze:

  1. No nie wierze, że zrobiłaś coś takiego. Mam nadzieję, że uda się jemu ją uratować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie ja trochę też ^^
      Dziękuję, że wpadłaś i pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że uda się uratować Anastazję i jej małe maleństwo..Masakra..
    Kaśka, Ty to masz szczęście, serio.. Współczuje Ci! Zdrowiej :3 :*
    Czekam na 19 ;* Pozdrawiam ° Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No masakra, ale może coś uda się zrobić ;)
      Wiem :D Mama mówi, że ledwo co a w puls bym się uderzyła i...
      Dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Nawet nie próbuj jej uśmiercać, ani nie daj Boże dziecka! Penchev taki agresywny, oo :3 a ta Milena? Kuku.. dowód na to, że bez mózgu można żyć ^^ czekam na nn, buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ty mi niczego nie próbuj nakazywać :P To moja fikcja, stworzona przez mnie i robię w niej co chce :D
      Haha :D No to mnie Kochana powaliłaś teraz na łopatki ^^
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  4. OOOOO TYYYY!!! tam pod spodem w "Rekcje" powinno być "Zabijam Cię za ten rozdział" "Dam Ci jeszcze pożyć za ten rozdział". Matko no tego co się tu działo to nawet górale by nie przewidzieli. Niech ją uratuje ktokolwiek .. hmmm tak! miał przecież być Włodi! Nie wiem dlaczego, ale po prostu uwielbiam w tej historii Matta. Jest taki beztroski i zakochany. Choć i tak pewnie prędzej czy później ona będzie znów z Nico -,- wkurza mnie ten człowiek.
    Także #TeamMatt #zabićKaśkęzaRodział #onamażyćjaknietocięznajdęizatłukę
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D Genialny pomysł, wykorzystam to na nowym blogu ^^ Jeśli oczywiście nie zapomnę ;3
      Nikt nigdy nie przewidzi tego co siedzi w mojej główce, Kochana ;D Zobaczymy czy ktoś w nocy zauważy, że się pali :P
      Będzie już niebawem ;) Ja też uwielbiam tutaj go wplatać w różne fragmenty <3
      A kogóż to Nikolay nie wkurza -,- Nie bądź taka pewna. Wiesz, że uwielbiam zaskakiwać ^^
      Następna grożąca mi laska :P Chyba zawieszę karierę na Bloggerze ;D
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. A spróbuj tylko zawiesić karierę to się dopiero zacznie!! nie waż się! ;)
      Buziaki ;*

      Usuń
    3. Nie zamierzam, straszę tylko ;)
      Ale obawiam się, że mimo dobrych chęci w liceum będę musiała odstawić pisanie :/
      Oby tak nie było ;c

      Usuń
  5. Oj Kaśka ty to sobie umiesz zrobić krzywdę. W ogóle, ani trochę mnie nie zaskoczyłaś, chyba już przyzwyczaiłam się do tych twoich zwrotów akcji;) Matt jest taki zakochany,a Niko taki agresywny. Coś mi podpowiada, ale nie wiem co,że Nastkę uratuje Wojtek. Czekam z niecierpliwością na następny:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem ^^ Smutno mi z tego powodu :/ Muszę wymyślić coś lepszego :P
      No Anderson wpadł po uszy :3 Penchev go pobił tylko z powodu swojej chorej zazdrości -,- No, ale co zrobisz :P
      Nie planuję takiego obrotu sprawy Kochana ;)
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. Po prostu przyzwyczaiłam się do tego,że u Ciebie nigdy nie jest nudno i ZAWSZE coś niespodziewanego wymyślisz ;)

      Usuń
    3. A w takim razie cieszę się, że nigdy Ci się tu nie nudzi ;)

      Usuń
  6. Wrócę za kilka godzin sieroto ty moja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oto nadeszła ta chwila xD To jest ten dzień, to jest ta chwila... O rzesz w mordeczke! Akcja boski Matthew kontra nasz kochany Nikolay- słowa uznania! Kłaniam się w pas! Ogólnie to wszystko-przedtem, cały mecz, wkurzenie Nikolay'a robi wrażenie. W sumie to chyba jeden z najlepszych fragmentów opowiadania. Szacun na dzielni bejbe xD
      Jak przeczytałam wiadomość od Ciebie w oczy rzucił mi się tylko koniec; z niekopojącą końcówką. Jesteś nieobliczalna! Kobieto, czy ty chcesz tych biednych czytelników o zawał przyprawić? Ale oczywiście Lette, miszczu drugiego dna i czytania między wierszami już wszystko wie! Wcale nie spojleruje, ale wiem, że Ann przeżyje. Co do dziecka to mam dwie opcje, choć skłaniam się przy tej mniej szczęśliwej. Nie zapominajmy, że w zwiastunie jest, że pytanie; Czy Wojtek skorzysta z szansy i zbliży się do Ann? A Wojtka ani widu, ani słychu! Jak możesz tak mnie ranić?
      L.
      Ale tak ni za tym, ni po tym powiem ci, że ty to jesteś sierota :D Ty sama sobie kiedyś krzywdę zrobisz ;_;

      Usuń
    2. Haha :D Nie powiem najgorsza była rozmowa Nastki z Niko, a później szło mi z górki, tylko nie było kiedy siąść by wcześniej dodać :/
      Oczywiście, że nie, ale adrenalinę che wam podnieść Kochane ;* Ty nie bądź taka pewna :P Ja mogę zrobić wszystko ;) Spokojnie, pojawi się naprawdę niebawem i uspokoi Twój niepokój ;)
      No właśnie tego się obawiam ;(
      Obym żyła jak najdłużej i pisała jak najdłużej ;3
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  7. Oh my gosh..nie moglam sie kuwa powstrzymac..jak zobaczylam nowy rozdzial od razu porzucilam pozostale..tak wiem zla ze mnie dziewczyna..
    Rany..niech no pomyślę.. Uwielbiam Niko,ale teraz..cholera..
    Namieszalas mi w głowie^^ jak on MIGL zrobic cos takiego..i jeszcze to jak sie wypowiada o kobiecie,ktora przeciez kocha.. Nie lubie;(
    Niech tylko ktos (Niko) Nastke bo znajde i udusze xd
    Matt..ktos tu chyba wpadl xd
    Jeszcze przerwac w takim monencie.. Ale no..
    Uwielbiam Cię cholerka no ;*
    Czekam na kolejny..z jeszcze wieksza niecierpliwoscia niz dotychcasz, a to dlatego ze nie wystarczy kliknac "dalej" :(
    Ide smucic sie w samotnosci..no moze pociesze sie meczem USA-POLSKA i do kolejnego rozdzialu mi przejdzie xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D Ciekawość pierwszy stopień do piekła ^^
      Ja też go uwielbiam, ale teraz przegiął i to wyraźnie -,-
      On nic nie zrobił, to Milena ma świrka :D
      Zobaczymy, zobaczymy ;)
      Biedna :/ Ja mam u Ciebie to samo, bo to uzależnienie cholerne te losy Matta i Ally :3
      Obejrzałabym taki meczyk sobie <3 Chyba też sobie go w najbliższym czasie zobaczę ;3
      Ja za to Ciebie kocham ;3
      Daj do siebie jakiś kontakt no! Chce popisać ;3
      Dziękuję za koma ;* Pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. Tu masz gg ;)
      47354569 xd

      Usuń