wtorek, 30 czerwca 2015

Siódmy: Czterdzieści lat to nie starość moja droga.

Rozdział z dedykacją dla Lovly, która wreszcie się u mnie pojawiała i mam nadzieję, że wróciła już na stałe oraz Nicollate, która nigdy nie odpuszcza i nie daje mi wakacji :D :* 

Jestem tutaj bez ciebie, kochanie
Lecz wciąż tkwisz w moim samotnym umyśle
I myślę o tobie, kochanie
I śnię o tobie przez cały czas
Jestem tu bez ciebie kochanie
Lecz wciąż jesteś ze mną w moich snach
A dziś wieczorem jesteśmy tylko ty i ja

Czujesz jak pulsujący ból rozrywa twoją głowę. Zaciskasz mocniej powieki, sycząc z bólu. Po chwili jednak pozwalasz się im unieść i tym samym twoim oczom ukazuje się obraz starej, zaniedbanej szopy. Mrużysz kilkakrotnie oczy, zastanawiając się w jaki sposób się tu znalazłaś i gdzie właściwie jesteś. Kiedy chcesz wstać zauważasz, że twoje nogi i ręce są silnie przywiązane do krzesła, na którym siedzisz. Marszczysz czoło, kompletnie nic z tego nie rozumiejąc. Po chwili jednak przypominasz sobie uciszenie cię przez kogoś i mocne uderzenie w tył głowy. Zaczynasz rozglądać się po pomieszczeniu w jakim się znajdujesz i szukać czegoś ostrego do przecięcia tych cholernie obcierających cię sznurów. Nic z tego. Twoim oczom nie rzuca się żaden nóż, kawałek szkła czy coś podobnego.Wzdychasz głośno, wbijając wzrok w sufit. Cholera! Gdzie ty jesteś?! Czego nie ma z tobą Pencheva?! Ile tu tak właściwie siedzisz?! Twoją głowę atakuje setki pytań podobnej treści. Zaczynasz się coraz bardziej obawiać. W co ty się dziewczyno wpakowałaś?! Twoje rozmyślenia przerywa dźwięk skrzypiących drzwi od stodoły. Natychmiast kierujesz wzrok w ich stronę i twoim oczom ukazuję się twarz Kowalskiego, na której gości cwany uśmieszek. Od razu na sam jego widok twoje wnętrzności podchodzą ci do gardła i masz ochotę zwymiotować. Co ty mu takiego zrobiłaś?! Pewnym siebie krokiem podchodzi do ciebie i pochyla się nad tobą, śmiejąc ci się złowrogo w prosto w twarz. Zaciskasz zęby, by uniknąć powiedzenia czegoś nieodpowiedniego co go zdenerwuje. Blondyn chwyta mocno za twój podróbek i unosi go ku górze, tym samym zmuszając cię do spojrzenia w jego oczy. Wyrywasz się z jego uścisku i odwracasz głowę w przeciwnym kierunku. Wściekły chwyta cię jeszcze mocniej, na co jęczysz cicho z bólu i wpatruje się w twoje oczy. Ty natomiast w jego tęczówkach dostrzegasz przerażające szaleństwo, płomienie dzikiego pożądania i coś jeszcze czego nie jesteś w stanie określić. Paraliżuje cię ten dziwny błysk w jego oku. Coś ci się wydaję, że on pokazuje, że jest gotowy zrobić wszystko byleby tylko osiągnąć swój cel. Nim zauważasz a jego usta przyczepione są twoich. Robi ci się niedobrze. Przegryzasz mocno jego wargę, czując posmak krwi. Marek natychmiast się od ciebie odrywa i klnie siarczyście w twoją stronę. Wściekły wymierza ci siarczysty policzek, a ty spoglądasz na niego ze strachem w oczach, ale także z obrzydzeniem. On jest zwykłym bydlakiem i chyba nie jesteś jego pierwszą ofiarą! On wpychał język do twojego gardła! To jest obrzydliwe! Gdyby tylko twój narzeczony się o tym dowiedział to dostałby furii! Byłby gotowy zabić go na miejscu! 

-Policzmy się później. Przygotuj się bo będzie naprawdę gorąco.-posyła ci parszywy uśmiech i znika za drzwiami. 

Nie wytrzymujesz. Z twoim oczów wydostaje się słona ciecz, która pozostawia mokre ślady na twoich policzkach. Łkasz cicho, spuszczając głowę na dół. Tak bardzo chciałabyś się teraz wtulić w silne ramiona Pencheva i poczuć się bezpieczna. Tak cholernie ci go brakuje, choć jesteś tutaj od naprawdę kilku godzin. Chciałabyś się zwyczajnie obudzić na jego umięśnionym torsie i poczuć zapach jego intensywnych perfum. On pocałował by cię w czoło, a ty wtuliłabyś się w niego mocniej, uśmiechając pod nosem. Po prostu chcesz go zobaczyć! Brakuję ci go! Potrzebujesz go w tej chwili! Potrzebujesz jego kojącego nerwy głosu, jego ramienia, na którym byś mogła się wypłakać, a on gładził by cię po plecach, szepcząc do ucha, aby cię uspokoić. Cholera! Niech to się skończy! Nagle po wnętrzu szopy rozchodzi się znajoma ci melodia. Czyżby pan Kowalski zapomniał zabrać ci telefon? Z nadzieją, próbujesz zlokalizować źródło dźwięku pochodzące od twojej komórki. W końcu dostrzegasz ją leżącą niedaleko krzesła. Powoli przesuwasz się w jej stronę, odpychając się od nogi stołu, znajdującego się obok ciebie. Zsuwasz jakimś cudem buta z twojej nogi i naciskasz na zieloną słuchawkę, a także to samo robisz z obrazkiem głośnika. 

-Nastka! Halo! Jesteś tam!?- słyszysz doskonale znajomy ci głos. 

-Nikolay! Pomóż mi!-krzyczysz przez łzy, które kapią z twoich policzków i opadają na twoją dolną wargę.-Zabierz mnie stąd! Proszę!

-Boże! Nic ci nie jest?! Gdzie jesteś?!-pyta z wyraźną troską i strachem w głosie.

-O nie słoneczko! Nikt cię nie uratuję! Już ja o to zadbam!- znienacka do stodoły wpada Kowalski i chwyta za telefon leżący obok twojej nogi.-Do widzenia Niko!-kończy połączenie.

-Po co to robisz?! Powiedz mi po co?! Co ja ci takiego do cholery zrobiłam?!-krzyczysz, zanosząc się płaczem. 

-Wiesz... ta historia z przeprowadzką to kłamstwo. Jestem wynajęty dla jednego faceta, któremu dostarczam atrakcyjne kobiety. Dlaczego to robię? Otóż ślicznotko mam z tego niezłą kaskę, a przy okazji przyjemność, jaką jest przetestowanie takich kobitek.-mówi, odpalając papierosa i zaciągając się jego dymem.

-Boże! I one...? - pytasz z przerażeniem, a kiedy blondyn kiwa potwierdzająco głową, zamierasz.-Nie rób mi tego proszę! Weź inną! Proszę!-błagasz go. 

-Za późno skarbie. Ty mnie kręcisz i żadna inna, a szefowi także się podobasz.-oznajmia ci z szerokim uśmiechem.-To jak gotowa na coś ostrego?-pyta, po raz ostatni zaciągając się tytoniowym świństwem.

Kręcisz przecząco głową i modlisz się by ktoś cię uratował przed tym szaleńcem. Przecież on nad sobą nie panuje. Jest zwyczajnym bydlakiem, który odbiera szczęście pięknym kobietom i wykorzystuje je w najbardziej okrutny sposób jaki znasz. Naiwna wierzysz, że ktoś wpadnie teraz do tej pieprzonej stodoły i z zaskoczenia skoczy na Kowalskiego, tym samym unieruchamiając go. Dudzicka! Czy ty już całkiem ześwirowałaś?! Nie bądź głupia! To jakieś bezludzie! Marek przydeptuje butem niedopałek papierosa i powoli zaczyna zmniejszać dzielącą wasze usta odległość. Tak cholernie tego nie chcesz! Brzydzisz się nim! Kowalski jednak nie pyta cię o zdanie i zaczyna cię zachłannie całować, mrucząc przy tym zadowolony. Nie odwzajemniasz jego pocałunków, co nieco go irytuje. Po chwili zjeżdża swoimi wargami na twoją szyję. Zamierasz. Nie chcesz by cię dotykał, całował i obmacywał. Pozostajesz sztywna na każdą jego pieszczotę, jeśli tak można to nazwać, raczej na każdy jego ruch. Robi bardzo długą grę wstępną, a ty masz nadzieję, że odwlekanie tego nieprzyjemnego momentu, który ma niedługo nastąpić jakoś ci pomoże. Dudzicka! Jesteś na bezludziu! Kto cię ma niby uratować?! Kowalski w końcu nie wytrzymuje na twój bezruch i popycha krzesło, które wraz z tobą ląduje na zimnej ziemi. Zaczyna cię kopać, a ty wyjesz z bólu. Czujesz jak zaczyna brakować ci tchu. W tym własnie oto momencie drzwi stodoły otwierają się z hukiem, a do środka wpada policjant. 

-Odejdź od niej!-krzyczy stanowczo, trzymając w dłoniach pistolet, skierowany w stronę Marka.-A teraz do kąta i ręce do góry.-rozkazuję, a Kowalski posłusznie wykonuje jego polecenia. 

Nagle do szopy wpada twój narzeczony, który nie może uwierzyć w to co widzi.Od razu dostrzegasz na jego twarzy zdziwienie pomieszane z wściekłością. Jego tęczówki natomiast płoną nienawiścią, czystą nienawiścią. Jest gotowy zrobić wszystko. Biegiem rusza w twoim kierunku, by sprawdzić czy nic ci się nie stało. Nagle pada strzał. Chwilę później zauważasz jak twój ukochany bezwładnie opada na ziemie i jak z jego lewej piersi sączy się obfity strumień krwi. W twoich oczach gromadzą się łzy, a z twojego gardła wydobywa się głośny krzyk przerażenia. Młody mężczyzna zapina w kajdanki Kowalskiego, a następnie zabiera się za rozwiązywanie ciebie. Kiedy tylko jesteś już w pełni wolna natychmiast podnosisz się i podbiegasz do leżącego na glebie Pencheva. Spanikowana zaczynasz wykrzykiwać jego imię. Twoje ciało wypełnia strach o jego osobę. Drżysz ze strachu, nachylając się nad jego sylwetką. Widzisz na jego twarzy grymas bólu, ale po chwili Penchev uśmiecha się subtelnie w twoją stronę i splata swoje palce z twoją dłonią. Jest szczęśliwy, że nic groźnego ci się nie stało, po za cholernie poobijanym brzuchem i nieco czerwonym policzek, w który wcześniej wymierzył wasz nowy, a raczej już były sąsiad.

-Jak dobrze, że jesteś już bezpieczna.-szepcze, a ty gładzisz jego policzek zewnętrzną częścią dłoni.-Nigdy więcej mnie tak nie straż. Kocham cię Nastka.-wypowiada z czułością, a ty muskasz delikatnie jego wargi.

-Cholera! Proszę pana! Niech pan coś zrobi! To mój narzeczony!-zaczynasz się irytować żadną reakcją policjanta. 

-Spokojnie, pani Anastazjo. Karetka już jedzie.-oznajmia ci ze stoickim spokojem.- Pani chyba też powinna się przebadać. Marek Kowalski często podawał swoim ofiarom różnego typu świństwa, by je otumanić i tym podobne. 

-Czuję się dobrze. Wszystko w porządku.-odpowiadasz ze sztucznym uśmiechem.

Kiedy na miejsce dociera karetka gwałtownie się podnosisz, a wtedy twój brzuch zalewa fala cholernie silnego i pulsującego bólu. Drugi lekarz doskonale to zauważa i z jego pomocą docierasz do karetki. Na szczęście po krótkim badaniu oznajmia ci, że nie masz żadnych poważniejszych urazów i podaje ci lek przeciwbólowy, który po kilku minutach łagodzi twój ból i poprawia twoje samopoczucie. Wraz z policjantem, który tym razem okazał choć rąbek zainteresowania docierasz do szpitala w Rzeszowie, gdzie zawieziono Nikolaya. Podchodzisz do recepcji, a kiedy młoda brunetka udziela ci informacji, że Penchev ma własnie operację oblewa cię fala strachu i przerażenia. A co jeśli coś pójdzie nie tak? Rana była dość rozległa i stracił dość sporo krwi przez te kilkanaście minut. Jakimś cudem udaje ci się przywrócić czucie w nogach i ruszyć w stronę bloku operacyjnego. Pielęgniarka uprzedza cię, że nie możesz wejść za drzwi i pozostaje ci tylko opaść na krzesło i czekać na wynik operacji, masz nadzieję pozytywny. Zmęczona atrakcjami dzisiejszego dnia zasypiasz na siedząco. Kiedy tylko słyszysz dźwięk otwieranych drzwi bloku operacyjnego podrywasz się na równe nogi i unosisz wzrok na mężczyznę przyodzianego w biały fartuch. 

-Operacja się udało. Pani narzeczony na razie jest wybudzany z narkozy. Poinformujemy panią, kiedy będzie możliwość odwiedzin.-oświadcza ci lekarz i po kilku sekundach odprowadzasz go wzrokiem, kiedy znika w głąb korytarza. 

Twoje kąciki ust mimowolnie wzbijają się na wyżyny, a z twoich płuc za pomocą wydechu wydostaje się wreszcie przetrzymywane tam przez dłuższy czas powietrze. Czujesz niesamowitą ulgę i radość z tego powodu. Po tak niebezpiecznej akcji oboje wyszliście z tego cali i zdrowi. A Marka już nigdy nie zobaczycie, gdyż pan Wawrzyniak już jak obiecał zajmie się nim we więzieniu. Jak się później okazało Marek Kowalski był tak naprawdę Janem Dobrowolskim, któremu udało się kilka razy zbiedź Policji i był poszukiwany listem gończym. Jego ofiarom padło piętnaście kobiet, które postanowiły zeznawać przeciwko niemu w sądzie. Wszystkie przeszły dosłowne piekło, a tobie udało się od tego uciec. Teraz pozostaje ci tylko ufać swojemu Nikolayowi i nigdy w życiu nie zapraszać obcych mężczyzn na kawę do siebie, a także inne spotkania. Już chyba nigdy nie poprosisz o pomoc przechodzącego mężczyzny.  

                                                              ***
Wtulona w bok swojego mężczyzny przemierzasz dzielące was kilometry od bloku, pod którego adresem mieszka twoja rodzicielka wraz z twoim ojcem. Pełna pozytywnego nastawienia, gdyż naprawdę kawał czasu nie widziałaś matki przekraczasz próg budynku i wchodzisz do windy, aby nie przesilać bardziej swoich nóg. Nikolay obejmuje cię w pasie i muska delikatnie twoje czoło. Od tego feralnego wydarzenia jakie miało miejsce w marcu minęło dwa tygodnie, a rana Pencheva w pełni się zagoiła i nie było już po niej śladu. Twój siatkarz mógł już odbywać pełen treningi, a ty jak zawsze w miarę możliwości wpadałaś na Podromie to powspierać go podczas szlifowania formy przed Finałem Four to pośmiać się i pożartować z jego kolegami, a od czasu do czasu wziąć udział w filmikach Ignaczaka. Z rozmyśleń wyrwał cię dźwięk otwierania się drzwi dźwigi. Pewnym krokiem opuszczasz jej wnętrze i splatasz palce swojej dłoni z ręką siatkarza. Brunet wymienia z tobą znaczące spojrzenie i naciska dzwonek do drzwi z numerkiem 15. Kilka chwil później twoim oraz chłopaka oczom ukazuję się brunetka jak na swoje 40 lat całkiem nieźle wyglądająca. 

-Jejku! Anastazja! Niko! Co wy tu robicie? - jest całkowicie zaskoczona twoją i siatkarza wizytą. 

-Postanowiliśmy odwiedzić naszą staruszkę.-puszczasz jej oczko i zamykasz ją w swoich ramionach.- Oj mamo! Tęskniłam!- jeszcze bardziej ją tulisz.

-Czterdzieści lat to nie starość moja droga.-grozi ci palcem.-My z ojcem czujemy się niczym osiemnastki.-śmieje się cicho.-Ja też słońce. Witaj mój przyszły zięciu.-zwraca się do milczącego do tej pory Nikolaya, wycałowując jego policzki.

-Witam moją ukochaną teściową.-odpowiada z zawadiackim uśmiechem.-Czego nas mama nie odwiedza z ojcem? -pyta, przekraczając próg mieszkania.

-Wiecie jakoś tak nie było kiedy.-odpowiada z delikatnym uśmieszkiem.-Mam jednak nadzieję, że moim serniczkiem wam wszystko wynagrodzę.-puszcza wam perskie oczko. 

-Zamawiam wszystkie kawałki!-zaklepuje twój towarzysz. 

-Ej to nie fair! To moja kochana mamusia! -układasz dłonie na piesiach, burmusząc się. Penchev ty musisz trzymać dietę, a nie się obżerać! -wystawiasz mu język. 

-Raz można.-odpowiada ci tym samym.

-Spokojnie! Dla wszystkich wystarczy! A nawet będzie dokładka!- Monika posyła wam ciepły uśmiech. 

Tak, więc w miłej, rodzinnej atmosferze siedzicie przy kuchennym stole, zajadając się specjalnością Moniki Dudzickiej, mówiąc krótko najlepszej mamy na świecie. Nikolay z Damianem rozmawiają żywiołowo w salonie, kiedy ty pomagasz mamie zmywać naczynia po dzisiejszej uczcie, wymieniając z nią kilka zdań. Pomijasz oczywiście historię z niedoszłym, nowym sąsiadem. Z kubkiem gorącej kawy wychodzisz na balkon znajdujący się w salonie i opadasz na jeden z leżaków. Z delikatnym uśmiechem na ustach i zachwytem przyglądasz się panoramie Warszawy. Zawsze kochałaś to miasto jako swoje rodzinne, jednak w Rzeszowie znalazłaś pracę i to tam postanowiłaś się przeprowadzić. Mimo początkowej tęsknoty za rodziną nigdy nie żałowałaś tej decyzji. Tam przecież poznałaś swoją wielką, życiową miłość. 

                                                              ~*~
No i mamy siódemkę ^^ Muszę przyznać, że pisało mi się ją niezwykle miło i dość przyjemnie, po mimo jej treści :D Zlitowałam się nad wami i postanowiłam zakończyć taką to oto słodką scenką odwiedzin teściowej ^^ Mam nadzieję, że wam także przypadł do gustu rozdział :) Trochę przy nim siedziałam, ale było warto, choć najdłuższy to on nie jest :P Pozdrawiam i do następnego! :* 
PS: Jeśli chcecie być informowani zostawcie w zakładce "Informowani" kontakt do swojego bloga lub numer gg albo email :) Nie chce mi się za każdym razem zaglądać do tej zakładki na Ani i Matthew :P Chyba usunę Fanpage :P 

niedziela, 28 czerwca 2015

Szósty: Nikuś ma złamane serce?

W towarzystwie Bułgara ponownie przekraczasz wejście do budynku i krzywisz się lekko, kiedy do twoich nozdrzy dociera charakterystyczny, nieprzyjemny zapach papierosów. Podążasz w stronę stolika dla VIP'ów, kiedy czujesz jak ktoś nagle chwyta cię za ramie. Zatrzymujesz się i nieco przestraszona powoli odwracasz głowę do tyłu. Na szczęście właścicielem zaciskanej ręki na twojej części ciała jest Penchev. Spoglądasz na niego, unosząc pytająco brwi, a on oświadcza ci, że porywa cię na parkiet.Protestujesz przez dłuższą chwilę,uświadamiając mu, że nie wybaczysz mu tak szybko i nie co na to liczyć, kiedy on zwyczajnie zachłannie wpija się w twoje wargi. Gdy jego usta stykają się z twoimi odpływasz, nie myślisz trzeźwo. W końcu w twojej krwi wciąż krąży spora ilość procentów. Nie potrafisz go odepchnąć. W tej właśnie oto chwili zdajesz sobie sprawę, że on zrobił to celowo, gdyż był pewny tego, że złość na pewno ci minie. I miał rację! Otumanił cię jak zawsze swoimi wargami, w które tak cholernie uwielbiałaś zatapiać i smakować ich porzeczkowego posmaku, aż do utraty tchu. A do tego także doszły te cholernie mocne, męskie perfumy.Po dłuższej chwili odskakujesz od Nikolaya cała zdyszana, spoglądając na niego z pod kosmyków długich, ciemnych włosów. Przegryzasz dolną wargę, a siatkarz doskonale to zauważa. Pochyla się nad tobą i odgarnia zwisający ci na prawe oko kosmyk włosów za ucha, zbliżając się do niego znacznie i szepcząc tym swoim cholernie podniecającym głosem:

-Proszę przestań. Kusisz. Cholernie kusisz.

Uśmiechasz się pod nosem na te słowa i tanecznym krokiem ruszasz w stronę parkietu. Nie możesz go przecież tak potraktować.Już i tak wiele wycierpiał, wodząc za tobą wzrokiem z utęsknieniem, a szczególnie za twoimi biodrami ocierającymi się o uda jego kolegów. Przyjmujący podąża tuż za tobą, a kiedy się zatrzymujesz łapie cię za pośladki i przyciąga do siebie. Zadzierasz głowę do góry i umiejscawiasz swój wzrok w czekoladowych tęczówkach twojego narzeczonego. Po raz kolejny tego dnia napierasz zębami na dolną wargę, widząc jak Pencheva to prowokuję do czegoś więcej. Bułgar pochyla się nad tobą i opiera swoje czoło o twoje. Spoglądacie sobie nawzajem w oczy, miarowo oddychając. Zachowujecie się zupełnie jakby nic nie istniało, jakbyście stali tutaj tylko we dwoje i byli jedynymi zebranymi tutaj ludźmi. Czujesz jego oddech na swoim nieco zaróżowionym policzku i uśmiechasz się delikatnie pod nosem. Nikolay skrada z twoich przelotnego całusa, a następnie układa głowę w zagłębieniu pomiędzy twoją głową a ramieniem, potocznie zwanym szyją. Wzdycha zapach twoich obłędnie pachnących włosów i powoli zaczyna się kołysać, splatając twoją dłoń z jego, a drugą podtrzymując cię na plecach. Przymykasz powieki i cała oddajesz się piosence Libera oraz Natalii Szreder (klik).Kołyszesz się w ramionach swojego narzeczonego, napawając się tą chwilą. Nim zauważacie, a impreza dobiega końca. Powoli zaczynasz odzyskiwać świadomość, ale nadal poruszacie się sprawia ci duże kłopoty. Och Dudzicka! Po co było pić?! Przecież Penchev prędzej czy później i tak by cię oplótł wokół własnego palca i byłoby po waszej "kłótni". Wzdychasz głośno, kiedy prawie padasz na twarz tuż przed czekającą na ciebie i twojego partnera taksówką. Niko kręci tylko ze śmiechem głową i pomaga ci wsiąść do samochodu. Piętnaście minut później przekraczasz już próg swojego mieszkania wraz z twoim współlokatorem. Zmęczona rzucasz szpilki w kąt małego korytarza i padasz na kanapę w salonie. Kilka sekund później śpisz już słodko, nie myśląc o jutrzejszym samopoczuciu. Z pewnością ilość wypitego przez ciebie alkoholu odbije się na twoim funkcjonowaniu jutro. 

Kiedy wchodzisz do salonu z dwoma parującymi kubkami waszej ulubionej  herbaty zauważasz leżącą na sofie w salonie Anastazję, która nie zważa na to, że w mieszkaniu nie jest za ciepło i śpi wyłącznie w samej sukience. Odkładasz naczynia na szklany stoliczek i bierzesz swoją ukochaną na rękach, kierując się w stronę sypialni. Ostrożnie i delikatnie układasz jej drobną sylwetkę na miękkim materacu, okrywając ciepłą kołdrą. Otwierasz pierwszą szufladę od komody i wyciągasz z niej swoją sporych rozmiarów koszulkę. Zmieniasz pozycję dziewczyny z leżącej na siedzącą i pozbywasz się jej sukienki. Zastępujesz ją natomiast wcześniej znalezionym ubraniem i ponownie układasz na łóżku. Przykrywasz ją pierzyną, a następnie subtelnie całujesz jej czoło, życząc jej dobranoc. Ty tymczasem w ekstremalnym tempie spłukujesz ślady dzisiejszego dnia i pojawiasz się obok swojej narzeczonej. Brunetka natychmiast przewraca się na drugi bok i oplata cię swoimi ramionami, składając swoją głowę na twoim nagim torsie. Mamrocze coś pod nosem, a ty uśmiechasz się na to delikatnie pod nosem. Podkładasz ręce pod głowę i nagle twoją głowę nawiedza myśl o ślubie. Dość sporo czasu minęło od zaręczyn w górach, a wy nawet nie rozmawialiście na temat wstępnej daty ślubu, ani jego organizacji. A przecież chcesz jak najszybciej mieć Nastkę przy swoim boku już na zawsze. Tylko problem jest jeden : brak czasu. Ciągle nie ma cię w domu. To wypada ci mecz Plusligi to trening, teraz znowu Liga Mistrzów. I kiedy tutaj siąść z kubkiem herbaty w salonie i porozmawiać? Musisz w końcu poruszyć ten temat. Przymykasz powieki i już sobie wyobrażasz twoją piękną Ann stojącą obok ciebie przed ołtarzem i wyglądającą naprawdę oszołamiająco. A później noc poślubna, która na pewno będzie udaną. I miesiąc miodowy. Tylko, gdzie ją zabrać? Do Londynu? To piękne miasto, a ona zawsze marzyła o jego odwiedzeniu. Ale też uwielbia francuskie klimaty, czyli Paryż. Dobra, koniec. Penchev ty się chyba zapominasz! Jest grubo po drugiej w nocy, a ty sobie marzysz o małżeństwie zamiast wysypiać się na trening. Teraz trzeba naprawdę dawać na nim z siebie wszystko, gdyż wielkimi krokami zbliża się Finał Four w Berlinie. Z tą myślą przymykasz powieki i momentalnie odpływasz do krainy Morfeusza.  

                                                  ***
Zirytowana całą sytuacją, która nastąpiła przed chwilą przemierzasz rzeszowskie ulice w towarzystwie twojej najlepszej przyjaciółki. Niemalże kipisz ze złości. Oli właśnie przed chwilą zepsuł się samochód, a obie jesteście bez pieniędzy. Za to chłopcy mają trening i z pewnością was nie podwiozą do kawiarni. Klniesz w duchu na targający twoimi włosami we wszystkie strony wiat i coraz bardziej naciągasz na uszy czapkę. Ukradkiem spoglądasz na dziewczynę, która sprawia wrażenie mocno zamyślonej, pogrążonej w myślach. Wzruszasz jedynie ramionami i przyśpieszasz. Macie 20 minut do początku zmiany. A do tego twoja głowa, która cholernie cię boli, o mało nie pękając. Nigdy w życiu nie dotkniesz już alkoholu, tym bardziej z powodu swojego mężczyzny. Świetnie! Z nieba zaczynają spadać płatki śniegu, które wirują na wietrze.Przymykasz powieki i szybkim krokiem podążasz w stronę swojego miejsca pracy. Po 20 minutach spóźnienia docieracie w końcu na miejsce i pośpiesznie wpadajcie do szatni. Po 5 minutach stawiacie się na swoich stanowiskach pracy, dostrzegając na sobie pełen złości wzrok szefowej. Wymieniasz z blondynką przerażone spojrzenie i zabierasz się do pracy. Zbierasz zamówienia, a następnie podajesz je swojej przyjaciółce, które je wykonuje w możliwie najszybszym czasie. Zastygasz w miejscu, kiedy twoim oczom ukazuję się znajomy blondyn. Nie masz najmniejszej ochoty do niego podchodzić, ale zdajesz sobie sprawę, że musisz. Niechętnie i pełna przerażenia ruszasz w końcu z miejsca i przystajesz przy jednym ze stolików przy oknie, znajdujących się nieco dalej od kasy. Specjalnie wybrał to miejsce. Łapiesz w dłoń długopis i niczym jak niby nigdy nic czekasz na zamówienie. 

-Wezmę Espresso.-przerywa panującą ciszę.-Co dzisiaj robisz?-pyta, mierząc wzrokiem twoje piersi. 

Czujesz się cholernie niekomfortowo w jego obecności i masz już odejść, kiedy Kowalski podrywa się z miejsca i łapie twój nadgarstek, ściskając go mocno. Sykasz z bólu, spoglądając na niego z przerażeniem. Gdzie się podziała ta odważna Anastazja Dudzicka?! No kuźwa gdzie?! 

-Pytałem o coś. Odpowiedz mi.-mówi stanowczo. 

-Nic co powinno cię interesować. A teraz puść mnie, bo mam innych klientów do obsłużenia.-mówisz pewnie. 

Twój sąsiad niechętnie, ale cię puszcza i dyskretnie wrzuca ci małą karteczkę do kieszeni spodni. Ty natomiast podajesz jego zamówienie Oli, która przygląda ci się dziwnie. Zdecydowanie zauważa zmianę w twoim zachowaniu.Jesteś  w końcu zdenerwowana i przestraszona. Przecież on jest zdolny do wszystkiego, skoro wczoraj dobierał się do ciebie, gdy w sąsiednim pomieszczeniu siedział twój narzeczony. Przeklinasz dzień, w którym poprosiłaś go o pomoc i zaprosiłaś na kawę. Jak mogłaś być taka głupia? Ale przecież stwarzał wrażenie normalnego mężczyzny. No właśnie, stwarzał. Doskonale maskował swoją prawdziwą twarz. Po chwili stawiasz przed nim filiżankę pełną parującego napoju i odchodzisz, zabierając zapłatę. 

Zaciskając zęby podnosisz sztangę i układasz ją na odpowiednim miejscu. Z kieszeni swoich dresów wyciągasz telefon i spoglądasz z ciekawością na widniejącą na wyświetlaczu godzinę. Wzdychasz jedynie głośno, zauważając że jeszcze godzinie musisz się tutaj mordować. Chciałbyś już być przy Anastazji, o którą się zwyczajnie boisz. Przecież ten Kowalski wciąż się obok niej kręci. A jak jej coś zrobi? A jak skrzywdzi twoją ukochaną Nastkę? Nie darujesz mu tego. Znajdziesz go i obijesz mu ryj, a może będziesz zdolny do czegoś więcej. Hola! Hola Penchev! Teraz jest siłownia, a nie Mareczek. Musisz ostro pracować przed wyjazdem do Berlina. Sięgasz po stojącą obok butelkę wody i zatapiasz w niej swoje usta. Ignaczak ni skąd ni zowąd pojawia się obok ciebie ze swoją wnerwiająca innych ludzi kamerką i szczerzy się do ciebie niemiłosiernie. Uderzasz się z otwartej dłoni w czoło i wzdychasz głośno. Czy on kuźwa musi z nią chodzić wszędzie?! Przecież wy teraz musicie się skupić na trenowaniu, a nie na wydurnianiu się, bo Igłusia z kamerką lata jak popapraniec, który zbiegł z psychiatryka, nagrywając nią swoje całe życie. Ciekawe czy jak Iwonka śpi to też ją nagrywa, albo jak bierze prysznic, albo jak się ubiera? Twoje rozmyślenia przerywa głos samego pana reżysera. 

-Hello! Niko! Ty żyjesz?!- macha ci przed oczami ręką Ignaczak. 

-Owszem, Krzysiu. Żyję i w obecnej chwili tego żałuję.-odpowiadasz. 

-Nikuś ma złamane serce?- robi smutną minę.-Nie przejmuj się! Nastka to przecież nie  jedyna kobieta na tym świecie! Jak się wpakowała innemu do łóżka to zwyczajnie cię nie kochała. Szkoda tylko, bo ja ją bardzo lubiłem.-kończy swój monolog, a twoje oczy o wielkości pięciozłotówek wyrażają  więcej niż tysiąc słów. 

-Kurwa, Igła! Co ty kuźwa szmatojebie* pierdolisz?!-wybuchasz, a oczy chłopaków natychmiast się na tobie zatrzymują.

-Niko no! Ostatnio ci mówiłem, że tutaj obowiązuje cenzura!-oburza się.-Ja rozumiem, że masz złamane serce, ale wyrażać kulturalnie to się trzeba.-mówi spokojnie. 

-Ignaczak! Kurwa! Przestań już napierdalać! Nie mam żadnego złamanego serca! Czy na twoim łbie wylądowała jakaś wielka krowa, która ci mózg wyssała czy ci mózg kosmici odebrali?!-krzyczysz zirytowany zaistniałą sytuacją. 

-Ej no! Wypraszam sobie! Ja mam mózg, a ty młody się zapominasz. Mam 37 lat, a ty jakieś 23 z tego co pamiętam, więc trochę szacunku.

                                                        ***
Zmęczona wracasz pieszo po pierwszej zmianie w pracy do domu. Pogrążona w słuchaniu muzyki, która umila ci drogę przemierzasz zatłoczone ulice Rzeszowa. Ola postanowiła pożyczyć od szefowej pieniądze i udać się taksówką do domu. Ty natomiast dasz radę przejść pół Rzeszowa i nawet ci to dobrze zrobi, gdyż przemyślisz kilka rzeczy. Nim dostrzegasz a stoisz przed twoim, a właściwie Niko blokiem. Kiedy chcesz już wpisać kod nagle ktoś zatyka ci usta i zaciąga cię do tyłu. Później czujesz mocne uderzenie w tył głowy i nastaje ciemność. Ta przeraźliwa ciemność. 

*pojęcie wymyślone przez mnie podczas meczu Rosja-Polska :D 

                                                                ~*~
I jak wam się podoba? :) Mi nawet całkiem, całkiem ;) Lepszy ten rozdział od piątki ;3 Na rozpoczęcie wakacji miałam wam go wrzucić w piątek, ale nie wyrobiłam się przed meczem i nocowaniem u koleżanki, a w sobotę sprzątałam i zaczęłam pisać dopiero o północy :P Więc dość szybko się chyba z szósteczką uporałam, prawda? :D Dzieję się, oj dzieję! :D Nastka biedna została przez kogoś porwana. A Niko wnerwiony na Ignaczaka, który ciągle lata z kamerą i jeszcze opowiada bzdury :D Oj takie to życie mają nasi główni bohaterowie ;) Życzę wam Kochane słonecznych i udanych wakacji, pełnych aktywnego wypoczynku i spędzonych z losami Niko, Nastki i Wojtka, który pojawi się mi więcej w połowie opowiadania ;3 Od mnie to chyba tyle :D Nic sobie tam nie zróbcie i kibicujcie dzisiaj naszym chłopcom na IE i w LŚ <3 #goPoland Gratulacje dla USA za kolejne pokonanie Rosji w dwumeczu tym razem na ich własnej ziemi :) Matt to jest Matt :D Ogolił się i wymiatał w polu serwisowym oraz ataku :D Szaleniec mój jeden :D <3 Oby tylko naszych tak nie skrzywdził w tym Krakowie jak w Chicago :P Bo wtedy to ty Matthew Andersonie będziesz leżał martwy :D Pozdrawiam i do następnego :* 

PS: Nie wiem czy rozdziały będą co 2 dni, ale postaram się je jakoś systematycznie dodawać tak z 3-4 razy w tygodniu :) 


wtorek, 23 czerwca 2015

Piąty: A gdzie to się pani wybiera?

"-Jego oczy...-co z nimi?
-z nimi? z nimi związane jest każde moje marzenie,każdy sen 
bo...tylko On ma taaakie oczy...!

Czujesz jak przykłada swoje ciepłe wargi do twojego policzka i muska go delikatnie, pozostawiając na nim mokry ślad. Chwilę później słyszysz jak podnosi torbę i zarzuca ją na swoje ramie, przymykając za sobą delikatnie drzwi sypialni. Dopiero kiedy do twoich uszu dobiega dźwięk przekręcanego w zamku klucza pozwalasz się unieść swoim powiekom. Twoje oczy jednak nieprzyzwyczajone do światła, które je drażni ponownie się zamykają by po chwili już spokojnie lustrować obraz pomieszczenia w jakim się znajdujesz. Twoja złość na Bułgara wciąż nie minęła i masz już w głowie doskonale ułożony plan jak się na nim odegrać. Nie zamierasz pokazać mu, że może od tak rozgrzać cię do czerwoności a potem zwyczajnie porzucić i pójść spać. Skoro był zmęczony nie musiał niczego zaczynać. Powoli oparta na łokciach podnosisz się do pozycji siedzącej, a następnie zsuwasz swoje stopy z pościeli i czujesz jak spotykają się one z zimnymi panelami, na co na twoje usta wstępuje delikatny grymas. Pośpiesznie wsuwasz je w pantofle, a następnie opuszczasz sypialnie. Podążasz w kierunku kuchni, po drodze przeczesując palcami swoje porozrzucane w różne strony włosy. Z szafki wyjmujesz swój ulubiony kubek i wsypujesz do niego kilka łyżeczek ciemnego proszku. Następnie nalewasz do dzbanka elektrycznego trochę wody i oczekujesz na jej zagotowanie. Wskakujesz na jedną z szafek i z ciekawością lustrujesz krajobraz za kuchennym oknem. Pogoda dzisiaj zdecydowanie nie rozpieszcza Rzeszowian.Gałęzie drzew znacznie uginają się pod ciężarem wiatru, a na szkle okna co chwila przybywają to nowe krople deszczu. Na samą myśl o temperaturze panującej na dworze przechodzi cię dreszcz. Z podziwiania widoków za oknem wyrywa cię dźwięk zagotowanej wody. Zalewasz nią porcelanowe naczynie, a następnie ujmujesz je w swoje dłonie i przysuwasz do swojego nosa, by poczuć ten aromatyczny, silny zapach. Przymykasz powieki i wdychasz go do swoich nozdrzy. Po chwili czujesz nieprzyjemne mrowienie na swoim języku, ale bagatelizujesz to, upijając kolejne łyki parującej cieczy. Po opróżnieniu całego kubka odkładasz go do zlewu i zeskakujesz z kuchennego mebla, ruszając w stronę łazienki. Odbywasz swoją codzienną poranną toaletę, a następnie wraz z ostatnio czytaną książką i paczką Sunbites opadasz na kanapę w salonie. Czytając o losach głównych bohaterów pochłaniasz smakołyki, a kiedy opakowanie zostaje przez ciebie opróżnione do dna podnosisz się z sofy i kończysz zaczętą przez siebie stronę. Sięgasz po odkurzacz stojący w kącie pod ścianą w salonie i zabierasz się za prawdziwe sprzątanie. Ze słuchawkami na uszach odkurzasz każdy centymetr salonu, delikatnie kołysząc biodrami do rozbrzmiewających piosenek i podśpiewując pod nosem. 

                                                          ***
Z szerokim uśmiechem na ustach kończysz kolejny atak z lewego skrzydła. Tym razem przedzierasz się bez problemu przez blok Nowakowskiego. Słyszysz siarczyste przekleństwo padające z ust środkowego, na co jedynie cicho chichoczesz pod nosem. Przybijasz piątkę z szczerzącym się do ciebie Drzyzgą i przesuwasz się na środek.Mocna zagrywka Jochena niestety ląduję w siatce tuż nad twoją głową. Pośpiesznie odwracasz głowę w stronę Niemca, posyłając mu groźne spojrzenie. Atakujący jedynie posyła ci delikatny uśmiech i melduje się na przyjęciu. Konarski od razu wykorzystuje to silnym serwisem kierowanym w stronę Schoepsa, który on z lekkim zawahaniem przyjmuje i dostarcza piłkę do Fabiana, a ten rozgrywa ją do ciebie. Zaciskasz mocno pięści w geście radości po kolejnym zdobytym punkcie. Dzisiaj wychodzi ci dosłownie wszystko. Przesuwasz się na prawy atak, a w stronę pola serwisowego udaje się wasz rozgrywający. Brunet niestety przestrzela, dostarczając punkt drużynie Marko. Tichacek posyła lekką zagrywkę w stronę Buszka, który przyjmuje ją bez najmniejszych problemów i kończy z pajpa. Z łobuzerskim uśmieszkiem na ustach podążasz w kierunku pola serwisowego. Odbijasz przez chwilę piłkę od parkietu, a następnie podrzucasz ją i wykonujesz wyskok, uderzając w nią z całej siły. As serwisowy! Uradowany podbiegasz do swoich kolegów z drużyny i przybijasz z nimi piątkę. Kolejna solidna zagrywka, która szybuje w stronę Ivovića. Tym razem ją przyjmuje, ale z dużymi kłopotami. Jego drużyna odpowiada przesuniętą krótką, którą Igła asekuruje. Drzyzga rozgrywa przerzutem przez plecy do Jochena, który świetnie atakuję po prostej. Piłka setowa dla twojego zespołu. Tym razem przekraczasz linie dziewiątego metra, na co krzywisz się lekko. Jednak po chwili kończysz z pajpa. Kowal zwołuje was na zbiórkę i dzieli się z wami swoimi spostrzeżeniami, a następnie odsyła wasz do szatni. Zmęczony zbiegasz właśnie do tego pomieszczenia i zatrzaskujesz za sobą drzwi. Pośpiesznie pozbywasz się przepoconego stroju i wskakujesz pod strumień zimnej wody. Wmasowujesz w swoje ciało swój ulubiony żel pod prysznic, a następnie spłukujesz z siebie pianę i przeczesujesz swoje wilgotne włosy palcami. Szybkim ruchem wycierasz swoje mokre ciało w biały, puchaty ręcznik, a następnie przebierasz się i zarzucasz torbę na ramie, opuszczając szatnie. Chwilę później opadasz już na wygodny fotel swojej niezawodnej Toyoty i wyruszasz w powrotną drogę. Zastanawia cię tylko czy Anastazja wciąż jest na ciebie zła za wczorajszą sytuację w nocy czy może już jej przeszło. Za niedługo się tego dowiesz. Parkujesz pod jednym z rzeszowskich bloków i wystukujesz doskonale znany ci kod. Przeskakując co dwa, trzy stopnie docierasz wreszcie pod znajome drzwi, które otwierasz przekręcając kluczyk w zamku. Rzucasz torbę w kąt małego korytarzu, a następnie pozbywasz się kurtki i butów, wchodząc do salonu. Uśmiechasz się łagodnie na widok przyrządzającej obiad brunetki i zachodzisz ja od tyłu. Kiedy chcesz już złożyć pocałunek na jej policzku, ona momentalnie się odsuwa i wraca do mieszania makaronu.
Chcesz już otworzyć usta i coś powiedzieć, ale po waszym skromnym mieszkanku rozchodzi się irytująca melodyjka dzwonka. Wymieniasz z Dudzicką spojrzenie i ruszasz w stronę drzwi.Z inspektem chwytasz za klamkę i ciągniesz ja w swoją stronę. Na widok nieznajomego ci blondyna stojącego w progu twojego mieszkania marszczysz jedynie brwi i spoglądasz na niego niczym na kosmitę, który przybył do twojego domu by porwać ci twoją kobietę. Któż to do cholery jest?! A może to niby "kochanek" twojej narzeczonej? Nadal stoisz i milczysz, badając wzrokiem przybysza. Twój nowy sąsiad natomiast zastanawia się jak może zacząć z tobą rozmowę, kiedy obok pojawia się Anastazja. 

-Co wy tak stoicie? Chodźcie!-przerywa panującą od kilku minut ciszę.-Marek to jest mój narzeczony, Nikolay. Za pewne znasz go z wczorajszego targania. Niko to jest właśnie Marek.-przedstawia was sobie. 

-Niko.-wyciągasz dłoń w stronę Kowalskiego.-Miło mi cię poznać.-dodajesz ze sztucznym uśmiechem. 

-Marek.-chwyta twoją rękę i ściska ją.

Wydaję ci się coś podejrzany. Może ma jakieś złe zamiary względem ciebie i Anastazji? Stop! Penchev ty chyba lekko przesadzasz! Może i jest jakiś taki tajemniczy, ale bez przesady. Jest u was pierwszy raz. 

                                                             ***
Z uśmiechem na ustach słuchasz Marka, który właśnie opowiada o swoich przyczynach przeprowadzki do stolicy Podkarpacia. Upijasz kolejny łyk ciemnego napoju, którym zwilżasz wargi i zerkasz ukradkiem na siedzącego obok Pencheva. Bułgar pochłonięty jest zawartością swojego Facebooka. Wywracasz tylko oczami i powracasz do przysłuchiwania się monologowi Kowalskiemu. Coś ci się wydaję, że wasz sąsiad nie przypadł go gustu twojemu ukochanemu. Od samego początku waszego spotkania Niko ciągle milczy lub sprawdza coś w telefonie. Blondyn jednak nie zwraca na to uwagi i nie przerywa swojej opowieści. Widać sprzyja mu twoje zainteresowanie. Sięgasz po swoją filiżankę i zatapiasz w niej swoje wargi, upijając już ostatni łyk kofeinowego napoju. Podnosisz się z wygodnej sofy i postanawiasz nieco posprzątać ze stolika. Zabierasz puste już naczynia i odnosisz je do kuchni. Z ciekawością spoglądasz na zegar wiszący na kuchennej ścianie, który wskazuje właśnie 16:30. Wzdychasz głośno i postanawiasz jakoś pozbyć się gościa, gdyż już za niedługo macie zjawić się w klubie podobnie jak wszyscy inni Resoviacy wraz ze swoimi partnerkami. Wracasz do salonu i ponownie opadasz na wygodną kanapę, zarzucając nogę na nogę. Trącasz delikatnie Pencheva w łokieć, a ten posyła ci zdezorientowane spojrzenie. Po raz kolejny tego dnia przewracasz jedynie oczami, oczekując aż Bułgar domyśli się o co chodzi. Po dobrych kilku minutach Niko odkłada wreszcie swój i'Phone na stolik i podnosi się z miejsca. Masz już nadzieję, że zaproponuje Markowi zakończenie rozmówek przy kawie, kiedy on zwyczajnie was przeprasza i znika za drzwiami sypialni. I wtedy właśnie dzieje się coś, czego kompletnie się nie spodziewałaś. Kowalski układa dłoń na twoim udzie, przesuwając nią  w górę. Natychmiast odwracasz głowę w jego stronę i spoglądasz na niego zaskoczona. Blondyn posyła ci bezczelny uśmieszek i nachyla się nad tobą, sprawiając że czujesz jego oddech na skórze szyi. Twoje ciało atakuje paraliż, a w gardle powstaje wielka gula, której nie jesteś w stanie przełknąć. Marek chwyta drugą ręką za twoją twarz, niemiłosiernie ściskając z całych sił twoje policzki. I w tym momencie wraca ci trzeźwe myślenie. Podrywasz się z miejsca i spoglądasz swoimi  zielonym tęczówkami pełnymi przerażenia na siedzącego przed tobą mężczyznę, a właściwie bydlaka, za którego od tej chwili go masz. 

-Co ty wyprawiasz?! Natychmiast stąd wyjdź!-mówisz stanowczo, choć w głębi trzęsiesz się z przerażenia i zdziwienia. 

-Jeszcze nie skończyłem.Kiedyś to kontynuujemy.-szepcze do twojego ucha, ściskając twój pośladek. 

Po raz kolejny zamierasz. Kowalski jednak posłusznie opuszcza wasze mieszkanie, a ty osuwasz się na ziemię i ujmujesz twarz w dłonie. Po twoim policzku spływają pojedyncze łzy. Dlaczego on to robi?! Co ty mu do cholery zrobiłaś?! Za co to?! Co takiego zrobiłaś nie tak?! Przecież znacie się od wczoraj i z tego co sobie przypominasz nie zachowałaś się jakoś nie odpowiednio, nie powiedziałaś niczego niestosownego. A przecież on się zwyczajnie do ciebie dobierał! Przecież Penchev prędzej czy później wyjdzie na trening lub wyjedzie na mecz, a ty zostaniesz sama. I co wtedy? Do czego posunie się twój nowy sąsiad?  Łkasz cicho, nie zauważając obecności twojego narzeczonego w salonie. Niko natychmiast przyklękuje obok ciebie i chwyta twój podbródek, unosząc go w górę, abyś spojrzała mu w oczy. W końcu poddajesz się i unosisz głowę, mierząc mglistym wzrokiem jego twarz. 

-Nastka. Co się stało? -pyta troskliwie. 

-Nic takiego.-odpowiadasz, podciągając nosem.

-Przecież widzę. Mnie nie oszukasz. Porozmawiamy? -proponuje. 

-Nie mamy o czym. Nic się nie stało.-zapewniasz go, ale oboje doskonale znacie prawdę.

Kiedy otwiera już usta by coś powiedzieć zrywasz się z podłogi i ruszasz w kierunku sypialni. Sięgasz po swoją przyszykowaną wcześniej sukienkę na ten wieczór oraz szpiki i zatrzaskujesz za sobą drzwi łazienki. Powoli osuwasz się po ich wnętrzu i przekręcasz kluczyk w drzwiach. Kompletnie nie spodziewałaś się, że Kowalski okaże się takim podłym człowiekiem. Niedaleko znajdował się twój narzeczony, a on zwyczajnie się do ciebie dobierał. Boisz się myśleć co będzie, kiedy zostaniesz sama. Przecież Niko nawet jakby chciał nie może obdarzyć cię swoją obecnością non stop. Dość! To tylko jeden nie właściwy ruch z jego strony, zwykłe muśnięcie twojego uda i uściśnięcie pośladka, a ty tak bardzo to przeżywasz. Na szczęście nie zdążył zrobić ci większej krzywdy. Musisz pokazać mu prawdziwą i twardą Anastazję Dudzicką, która tej nocy odegra się na swoim narzeczonym. On już cię popamięta! Zrywasz się z zimnej posadzki i przystajesz przy lustrze. Pośpiesznie zmywasz wacikiem nasączonym płynem do demakijażu resztki rozmazanego tuszu z policzków oraz z wilgotnych rzęs i poprawiasz je, nakładając nową warstwę. Uśmiechasz się sama do siebie i postanawiasz wziąć zimny prysznic, który otrzeźwi twój umysł ze zdarzenie z przed kilkunastu minut. Rozwiązujesz swoje włosy i pozwalasz im swobodnie opadać na twoje nagie plecy. Zimna woda skutecznie powoduje gęsią skórkę na twoim ciele i sprawia, że zaczynasz drżeć, tym samym odsuwając twoje myśli od blondyna. Po kilku minutach przekręcasz kurek z ciepłą wodą i rozkoszujesz się jej strumieniem spływającym po twojej skórze, delikatnie nakładając na swoje ciało żel pod prysznic. Spłukujesz z siebie niewielką ilość piany i sięgasz po ręcznik wiszący na ścianie kabiny prysznicowej. Szybko wycierasz nim krople wody znajdujące się na twoim ciele i wsuwasz się w wybraną wcześniej kreację. Następnie po wykonaniu dopełniającego oczy lekkiego makijażu wsuwasz buty w szpilki na wysokim obcasie i zabierasz się za włosy. Po chwili z uśmiechem na czerwono krwistych ustach stajesz przed lustrem i przyglądasz się swojemu odbiciu. Niebieska sukienka bez ramiączek i rozkloszowana na dole, ledwo co zakrywająca twoją pupę wygląda na tobie naprawdę oszołamiająco, a buty tego samego koloru doskonale ją dopełniają. Twoje ciemne włosy natomiast opadają falami na odsłonięte plecy, doskonale się prezentując. Pewnym krokiem wchodzisz do salonu, gdzie Bułgar popija wodę. Na twój widok zawartość jego szklanki ląduję na jasnym dywanie, a ty jedynie uśmiechasz się usatysfakcjonowana. Nie zakładałaś takiego obrotu sprawy, ale miło ci, kiedy twój partner zauważa to jak wyglądasz. 

-Nigdzie w tym nie pójdziesz.-mówi stanowczo, wycierając mokry dywan.-Zdecydowanie wyglądasz  w tym za kusząco dla innych.-przyznaje z uśmiechem. 

-Ty wczoraj też kusząco zaczynałeś, a potem po prostu sobie odpuściłeś.-wypowiadasz z obojętnością.  

Nikolay chce już się usprawiedliwić, kiedy ty ruszasz w stronę niewielkiego korytarza. Nakładasz na siebie czarny płaszcz sięgający ci prawie do łydek i opuszczasz mieszkanie, zatrzaskując za sobą drzwi. Teraz się tobą przejmuje by nie wypaść na idiotę przed kolegami, ale wczoraj za to kompletnie go nie interesowałaś. Zirytowana zaciskasz dłonie w pięści i odwracasz głowę za siebie. Zbiegasz schodami na dół, a kiedy drzwi klatki schodowej zamykają się za tobą taksówka podjeżdża pod wasz blok. Bez ani chwili namysłu wsiadasz do samochodu i zapinasz pas. Chwilę później dołącza do ciebie Penchev. 
Z szerokim uśmiechem na ustach przedzierasz się przez tłum ludzi, którzy utrudniają ci drogę do twoich przyjaciół. Chcesz jak najszybciej się znaleźć w ich towarzystwie i przez cały wieczór bagatelizować osobę Bułgara. W końcu twoje żądanie zostaje wysłuchane, kiedy po dość długiej drodze docierasz do Piotrka i Oli, którzy witają cię ciepłym uśmiechem. Kiedy pada pytanie o to gdzie podziewa się Penchev wzruszasz jedynie ramionami i opadasz na sofę znajdującą się niedaleko za parą. Blondynka spogląda na ciebie znacząco i już wiesz, że domyśla się o co chodzi. Piter natomiast opada obok swojej partnerki i umila wam czas swoimi żartami, które znacznie poprawiają ci humor. Po jakiś 30 minutach bezczynnego siedzenia w kącie na kanapie w towarzystwie narzeczonych postanawiasz się wreszcie ruszyć i zabawić. Chcesz zapomnieć o sytuacji z dzisiejszego popołudnia a także o denerwującym zachowaniu twojego narzeczonego. Podrywasz się z miejsca i podążasz w stronę baru. Posyłasz barmanowi zalotny uśmieszek, prosząc go o najlepszy drink jaki serwują. Szatyn szczerząc się do ciebie niemiłosiernie po chwili stawia przed tobą szklankę pełną kolorowej cieczy, udekorowanej kawałkiem cytryny przyczepionej do naczynia. Sięgasz po alkoholowy napój i przykładasz słomkę do swoich ust, przegryzając dolną wargę. Mężczyzna za ladą doskonale to dostrzega i pochyla się nad tobą. 

-Jesteś naprawdę kusząca, ale niestety jestem zajęty.-szepcze do twojego ucha. 

-Czego ja się spodziewałam?-pytasz samą siebie.-Tak przystojny facet i nie miałby laski przy swoim boku.-prychasz.-Dziękuję za komplement.-posyłasz mu subtelny uśmiech. 

-Ja również, piękna pani.-puszcza ci oczko i udaje się do kolejnego klienta. 

Dopijasz drinka do końca i zeskakujesz z wysokiego krzesła, wypatrując partnera do tańca. Nim spostrzegasz a przy twoim boku pojawia się Lotman, który wyciąga swoją dłoń w twoją stronę. Z cichym śmiechem chwytasz jego rękę i wędrujesz z nim na parkiet. Paul doskonale radzi sobie do skocznej piosenki, okręcając cię zgrabnie wokół siebie. Zawsze uwielbiałaś spędzać godziny z Amerykaninem na parkiecie, o czym on doskonale wiedział. Radził sobie naprawdę świetnie. Kiedy piosenka dobiega końca składasz na policzku siatkarza całusa i ciągniesz go w stronę baru. Zamawiasz wam po drinku, a następnie opadasz wraz z przyjmującym na sofę zarezerwowaną dla zawodników siatkarskiego klubu. Na samym jej końcu dostrzegasz Pencheva, który zajęty jest rozmową z libero rzeszowskiego klubu. Na jednym wdechu opróżniasz zawartość kolorowej szklanki i podnosisz swoje cztery litery z sofy. To twoja druga dziś porcja alkoholu, a już czujesz się doskonale i pewnie. Tym razem to Dryja rusza z tobą w taneczne szaleństwo. Do Niebezpiecznej wywijacie jak tylko możecie, niemiłosiernie przy tym wybuchając śmiechem. Nie sądziłaś nigdy, że środkowy umie się tak doskonale bawić. Nim zauważasz, a tańczysz z nim już drugą piosenkę.Trzecia kolejka picia sprawia, że już całkiem masz gdzieś jak poczuje się twój partner i czujesz się naprawdę błogo. Spragniona szaleństw na parkiecie stajesz za plecami Piotrka. Cichy Pit odpowiada ci jedynie swoim uroczym śmiechem i oznajmia Oli, że idzie trochę rozruszać swój tyłek. Kiedy chwyta cię za rękę pośpiesznie ją wyrywasz i schylasz się. Nowakowski natychmiast popycha cię na kanapę, a ty spoglądasz na niego zdezorientowana.

-No przepraszam bardzo, ale nie pozwolę by jacyś zboczeńcy podziwiali twoją dupę.-mówi oburzony.

Parskasz śmiechem na jego słowa i sięgasz dłońmi po swoje niebieskie szpilki. Rzucasz je pod kanapę, gdyż zaczynasz odczuwać ich skutki i podążasz za prowadzącym cię na parkiet blondynem. Zebrani w klubie ludzie wrzeszczą uradowani, kiedy po wnętrzu budynku roznoszą się pierwsze nuty znanego wszystkim doskonale hitu disco polo (klik).
Z twojego gardła także wydobywa się pisk radości. Uwielbiasz tą nutę i Piter o tym doskonale wie.Tak więc nie oszczędzasz się i wywijasz zmysłowo swoimi biodrami na wszystkie strony. Nowakowski natomiast tańczy w ten swój rozbrajający sposób. Ola wraz z żoną Lotmana podziwiają wasze piruety na parkiecie i śmieją się głośno, co doskonale widzicie. Przymykasz powieki i dajesz z siebie dosłownie wszystko. Nie przejmujesz się teraz tym, że ludzie się na was patrzą. Jesteś po prostu sobą. Jesteś szaloną i spragnioną zabawy Anastazją Dudzicką.

Cała zdyszana i spocona nadal balujesz tym razem z Drzyzgą. Lekceważysz to, że Penchev wciąż spogląda w twoją stronę i śledzi każdy twój ruch. Doskonale dajesz sobie z tego sprawę, że tańczysz naprawdę wyzywająco z każdym z siatkarzy, ale ich partnerki nie traktują tego poważnie, tak samo jak ty. Za pewne Bułgar chciałby teraz znaleźć się na miejscu Fabiana i doskonale się z tobą bawić, ale sam jest sobie winien. Niech wie co stracił. Przeczesujesz swoje wilgotne włosy i uśmiechasz się szeroko do stojącego przed tobą Buszka. Przyjmujący także decyduję się na szaleństwa z tobą, jak reszta zespołu. Dziwi cię to nieco, gdyż zawsze raczej tańczył spokojnie, a teraz ociera się o twoje biodra, chichocząc przy tym znacznie. To chyba twoja najlepsza impreza w towarzystwie Resoviaków! Dosłownie z każdym udało ci się zatańczyć, a z Nowakowskim, Lotmanem, Igłą, Achremem nawet kilka razy. Po tańcu z Rafałem postanawiasz zaczerpnąć nieco świeżego powietrza. Narzucasz na swoje nagie ramiona kurtkę Pencheva, którą mu podkradasz, kiedy wiruje na parkiecie z Olą i wymykasz się niezauważalnie na dwór. Uśmiechasz się pod nosem, kiedy w twoją twarz uderza powiew zimnego powietrza.Mimo iż jest marzec, niektóre noce są naprawdę zimne, np. takie jak ta. Otwierasz szeroko usta i bierzesz kilka głębokich oddechów. Chyba przesadziłaś dzisiaj z tymi tańcami, gdyż zwyczajnie brakuje ci tchu. Czujesz się już lekko pijana o czym świadczą twoje chwiejne ruchy, kiedy próbujesz odejść nieco od budynku klubu. Klniesz siarczyście, kiedy twoje nogi domagają się obuwia. W końcu jednak nakładasz szpilki na swoje stopy i powolnym krokiem zmierzasz w nieznanym ci kierunku. 

-A gdzie to się pani wybiera? -słyszysz za sobą doskonale znany głos. 

Dlatego też ani na chwilę się nie zatrzymujesz i nie odwracasz głowy. Skąd on wiedział gdzie jesteś? Po kilku sekundach chodzenia opadasz w końcu na pobliską ławkę i zaczynasz rozmasowywać swoje łydki. Niko zasiada obok ciebie i obejmuje cię ramieniem, posyłając ci swój nieziemski uśmiech. Jakimś cudem powstrzymujesz się przed zatopieniem się w jego wargach i odwracasz wzrok w stronę centrum miasta. 

-Przepraszam no! Nie wiedziałem, że aż tak cię zdenerwuję.-przerywa panującą pomiędzy wami ciszę. -No cholera! Nastka nie gniewaj się! Przecież wiesz, że cię kocham i zawsze pragnę. I gdyby nie codzienne treningi i mecze mógłbym nie opuszczać naszej sypialni.-zbliża się do twojej szyi, a po chwili zagłębia się w niej i muska ją swoimi gorącymi wargami. 

Natychmiast odskakujesz od niego i gwałtownie wstajesz co powoduję, że świat zaczyna wirować. Łapiesz się za głowę, ale po chwili ruszasz w drogę powrotną, kiedy to potykasz się o swoje nogi i gdyby nie refleks twojego narzeczonego blisko zapoznałabyś się z tutejszym chodnikiem. Słyszysz jego rozkoszny, cichy śmiech, który jest melodią dla twoich uszu. Nadal trwasz w jego ramionach, odchylasz głowę i spoglądasz głęboko w jego czekoladowe tęczówki. Nawet teraz lśnią one blaskiem większym niż gwiazdy i zdecydowanie innym niż kiedykolwiek widziałaś na świecie. To są wyjątkowe oczy. Bo to są oczy Jego. 

-No to żeś się nieźle załatwiła, mała.-stwierdza z rozbrajającym uśmiechem.-No, ale poradzimy sobie.-zapewnia cię. 


                                                            ~*~
Nareszcie! Po długich męczarniach i przerwie, dość sporej, wreszcie jest piąteczka, z której nie jestem zbyt zadowolona :P No, ale wreszcie coś dodałam! :) W wakacje postaram się dodawać rozdziały co dwa dni, jak robiłam to kiedyś na Michale, ale nie wiem czy wyjdzie :D Postaram się by tak było ;) Przepraszam za wszystkie błędy, niedociągnięcia, ale ludzie... Spójrzcie na zegarek! :D Kto normalny siedzi o tej godzinie, skoro idzie dzisiaj do szkoły!? No jak to kto?! Kaśkablogera! :D Pozdrowienia dla mojej głupiej osóbki :P Och, szkoda słów... Zapraszam do wyrażenia swojej opinii na temat rozdziału ;3 Jak myślicie Marek jest w stanie zaszkodzić Anastazji? :P Czy Niko będzie przy niej czuwał non stop i czy w ogóle dowie się o sytuacji z salonu? Hmm... Pozostaje mi was zachęcić do czytania kolejnych losów Nastki i Niko :) Wojtek pojawi się mi więcej chyba w połowie opowiadania, a planuję by za długie ono nie było ;3 Całuję i do następnego! ( Mam nadzieję, że jeszcze w tym tygodniu :P ) 

środa, 10 czerwca 2015

Czwarty: Co za chamski świniak!


11 marca 2014 r. 

Z subtelnym uśmiechem na ustach podążasz w stronę Podpromia, zastanawiając się jak przebiegnie dzisiejsze spotkanie. W końcu właśnie dziś wieczorem Asseco Resovia Rzeszów ma szansę na awans do Finał Four w Berlinie, jeśli tylko zdobędzie min. 2 sety podczas właśnie tego meczu. Pełna optymizmu i nadziei witasz się z Olą, która właśnie zakupuje wam bilety i w jej towarzystwie zmierzasz w kierunku trybun. Machasz chłopakom z sektora A i opadasz na swoje miejsce, śledząc jak się rozciągają. Chwilę później na parkiecie pojawia się rosyjski klub.Wymieniając z narzeczoną Nowakowskiego sugestie podczas rozmowy, jednocześnie obserwujesz kątem oka sylwetkę Bułgara, który podnosi się z boiska i zabiera za odbijanie w parze z Lotmanem. Obiekt siatkarski powoli zaczyna się wypełniać, a kibice w wyśmienitych nastrojach i pełni chęci obejrzenia naprawdę wyrównanego i ciekawego spotkania zajmują swoje miejsca. Przerywasz na chwilę pogawędkę z blondynką, gdyż zasycha ci w gardle  i sięgasz po swoją torebkę, z której wyjmujesz butelkę Pepsi. Zamaczasz swoje usta w ciemnej cieczy, zwilżając je tym samym i przepłukując gardło. Ponownie powracasz do konwersacji z Olą, bardziej jednak skupiając się na rozgrzewających się zawodnikach z Rzeszowa. Nim się oglądasz a do twoich uszu dobiera dźwięk gwizdka sędziowskiego, który sygnalizuje siatkarzom, by za prezentować się publiczności. Resoviacy wraz z swoimi przeciwnikami posłusznie stają w szeregu na parkiecie, a kibice rzeszowskiego klubu z dumą odśpiewują hymn, oczywiście ty i Ola wraz z nimi. Zaraz chwilę po tym wydarzeniu Penchev podbiega do bandy reklamowej i z szerokim uśmiechem czeka na talizman, który ma mu przynieść szczęście podczas meczu. Wpijasz się zachłannie w jego wargi, rozkoszując się tym porzeczkowy posmakiem, ale po chwili niechętnie odrywasz, gdyż dobiega do was krzyk Andrzeja, który przywołuje do siebie Bułgara. Machasz mu jeszcze z uśmiechem i wykrzykujesz za nim " powodzenia!". Mężczyzna odwraca głowę do tyłu i puszcza ci oczko, na znak, że doskonale to usłyszał. Chwilę później obserwujesz już wbiegające na parkiet wyjściowe szóstki i odprowadzasz wzrokiem Nikolaya w stronę pola serwisowego. Krzywisz się lekko, kiedy żółto-niebieska Mikasa ląduję w siatce, a twój narzeczony wraca na plac boiska i mruczy coś pod nosem, za pewne jakieś przekleństwo. Rzeszowianie jednak szybko zdobywają pierwszego punkt ze środka przez Russella. Amerykański środkowy także psuję zagrywkę, na co tylko wzdychasz głośno. Po genialnym ataku Schoepsa po skosie podskakujesz uradowana, a Olka przybija ci ze śmiechem piątkę. Później nim się oglądasz Rosjanie prowadzą na pierwszej przerwie technicznej 8:6. Holmes znowu odpowiada krótką ze środka, nie obroniony atak ze skrzydła Divisa, Piter ze skrzydła, autowy serwis Jochena i tak oto Rzeszowianie wciąż oddają punkty przeciwnikom , 8:10. Wszelkie granice przekracza już atak twojego narzeczonego w taśmę. Zirytowana postawą rzeszowskiego klubu podrywasz się z miejsca i zaczynasz dopingować ich głośnymi okrzykami. Przez całą pierwszą partię Pasiaki ciągle odstają, dlatego kończy się ona zwycięstwem Lokomotiva.
Zbiegasz schodami na dół, a następnie kierujesz się w stronę ich szatni. Ola w ostatniej chwili cie dogania i prosi byś nie była dla nich za ostra. Ty jednak spoglądasz na nią groźnie i wpadasz do pomieszczenia, w którym obecnie przebywają siatkarze z Rzeszowa. Na początek wpadasz na Drzyzgę, który na widok twojej złości malującej się na twarzy woli zejść ci z drogi bez słowa. Opierasz się o framugę w drzwiach i spoglądasz z irytacją na ponad 2 metrowych mężczyzn. 

-Mogę wiedzieć co wy wyrabiacie?! Przecież gracie o awans! Kuźwa! Weźcie ogarnijcie dupy i do roboty! Mecz się sam nie wygra! A kibice na darmo tu nie przyszli!- wydzierasz się na nich, widząc ich nie wyrażające uczuć twarze.-A ciebie Penchev to ja wezmę sobie na słówko.-rzucasz stanowczo w stronę przyjmującego. 

-Ja bym się bał takiego byczka jak Anastazja.-oznajmia ze śmiechem Ignaczak, a ty posyłasz w jego stronę groźne spojrzenie.-No dobra! Już milczę.-unosi dłonie w geście niewinności. 

Mimowolnie jednak twoje kąciki ust wędrują ku górze na słowa libero. Chwytasz za dłoń twojego siatkarza i wyciągasz go z szatni. Kiedy zatrzymujecie się w małym kąciku Niko spogląda na ciebie niepewnie, obawiając się tego czym zaraz go obsypiesz. Jednak kompletnie nie spodziewa się, że ty po prostu zarzucisz mu ręce na szyję i pocałujesz namiętnie i żarłocznie tak, że nie będzie mógł z łatwością złapać oddechu. Spoglądasz na niego z cwanym uśmieszkiem i wypowiadasz :

-Proszę cię. Wygraj dla siebie. Dla mnie. Kocham cię. 

-Obiecuję, że tak zrobię.-odpowiada ci z subtelnym uśmiechem i znika. 

Drugi set rozpoczyna się bardzo wyrównaną grą obu drużyn. Jesteś zadowolona, że twoje ostre jednak słowa podziałały na chłopaków jak lekarstwo. Ola tylko co jakiś czas posyła ci szeroki uśmiech, kiedy wasi totalnie miażdżą akcjami rosyjski zespół. To się nazywa motywacja zespołowa. Kluby idą punkt za punkt, aż do momentu zakończenia przerwy technicznej. Shoeps kończy swój atak ze skrzydła i zapisuję na koncie Rzeszowa dwa punkty przewagi, 18:16. Chwilę później Rosjanie blokuję Ivovića, ale chłopcy odpowiadają im perfekcyjną krótką Piotrka Nowakowskiego. Asseco umacnia się na prowadzeniu, kiedy atakujący Rzeszowa posyła w stronę przeciwnika piekielnie mocną zagrywkę, której oni nie są w stanie przyjąć.Ze śmiechem obserwujesz radość Niemca i klaszczesz w dłonie, głośno dopingując Rzeszowian. Nim się oglądasz, a siatkarze grają już końcówkę drugiej partii. Marko rewelacyjnie wybija piłkę po rękach przeciwnika, kiwka Butko, krótka Nowakowskiego, po rękach blokujących atakuje Camejo, as serwisowy Wolwicza. Po wziętym przez Kowala czasie Penchev kończy atak ze skrzydła, a ty uradowana podskakujesz, mało ci nie potykając się o siedzenie przed tobą. Ola parska śmiechem, a ty posyłasz jej kuksańca w żebra. Kolejny punkt zdobywa twój narzeczony, tym razem po dłuższej akcji, pełnej obron po obu stronach. Wszyscy w hali wstają z miejsc i krzyczą głośno "ostatni!". Także czynisz to i ty z Olą. Drugi set kończy Bułgar i w setach jest już 1:1. Kiedy Divis atakuję w aut podczas 3. seta  Resoviacy tworzą kółko i skaczą jak szaleni, jakby co najmniej każdy z nich dostał po skrzynce wódki od Ignaczaka. I to nie byle jakiej. Otóż to właśnie Asseco Resovia Rzeszów awansowała do Finału Four w Berlinie! Będą walczyć o medale! Mecz jednak trzeba dokończyć. Spoglądasz w stronę Achrema, który już niecierpliwi się z otwieraniem szampana. Pociągasz blondynkę za rękę i zbiegacie po schodach, by stanąć w strefie dla VIP'ów i wraz nim śledzić, macie nadzieję ostatni set. Białorusin umila wam czas w jego towarzystwie kilkoma żartami, a wy parskacie co chwila śmiechem. Niestety, ale chłopaki przegrywają 4.seta. Na piątą partię jednak wychodzą jednak rezerwowi gracze, którzy minimalnie przegrywają tie break'a 17:15. Chłopaki jednak wybiegają na parkiet i znowu zaczynają się cieszyć. Co z tego, że przegrali mecz. Są przecież w Finale Czterech Drużyn w Berlinie! Mają szanse przywieźć medale! Olieg pośpiesznie przeskakuję bandy reklamowe i wbiega na boisko, jednocześnie otwierając szampan. Oblewa nim ze śmiechem siatkarzy i skacze wraz z nimi, ciesząc się niemiłosiernie. W końcu jest kapitanem tej drużyny. Ty siedzisz z boku i przyglądasz się temu z uśmiechem. Ktoś nagle staję przed tobą i przysłania ci widok uradowanych siatkarzy. Zarywasz głowę do góry i spoglądasz na twarz Bułgara.

-A ty co tu tak siedzisz?! Już mi na parkiet!-mówi do ciebie roześmiany.-Mamy awansa! Mamy awasa! Mamy awansa! Chłopaki mamy awansa!- wyję Penchev, okręcając cię na swoich ramionach i kierując się w stronę swoich kolegów. 

-Penchev, proszę przestań! Kaleczysz polski! Awans, nie awansa.-śmiejesz się głośno.

-A tutaj proszę państwa mamy okalającego język nasz ojczysty Pencheva. Nikuś jak zawsze nie umie powstrzymać swojej radości.-komentuje libero do swojego nagrania. 

-A ten znowu z tym ustrojstwem lata! -wywraca oczami Drzyzga.-Daj im się nacieszyć dobry człowieku!-mówi, szczerząc się Fabian. 

-Kto ma siłę! Kto ma moc! Zapierdala całą noc!*-wykrzykuję Penchev, a siatkarze z Rzeszowa wybuchają śmiechem. 

-Nikuś! Tutaj obowiązuje cenzura! Co za chamski świniak!-mówi poważnie Krzysztof, a cała trójka oprócz niego zanosi się śmiechem. 

-Ludzie no! Chodzie się bawić, a nie napierdalacie z Ignaczakiem jakieś farmazony.-obok was pojawia się latający człowiek.

-Następny niewychowany człowiek w tym chlewnym gronie.-wzdycha kamerzysta. 

-Odpuść sobie Igła! Mam powiedzieć jak ty klniesz, kiedy Iwona zostawia ci samą zimną wodę do mycia?-składa ręce na piersiach Lotman.

-Nie, broń Boże tego tutaj.


                                                          ***

Zmęczona emocjami dzisiejszego dnia opadasz na fotel kierowcy i zapinasz pasy, spoglądając ukradkiem na śpiącego na sąsiednim siedzeniu siatkarza. Mimowolnie twoje kąciki ust wspinają się na wyżyny. Widocznie naprawdę wymordował go ten mecz i świętowanie po nim w hali. Ze względu na późnią porę i brak sił Rzeszowianie postanowili przełożyć imprezę z okazji awansu na jutrzejszy wieczór, co pozytywnie przyjęły także partnerki siatkarzy, w tym także ty. Odpalasz sinik srebrnej Toyoty i opuszczasz parking Podpormia, skręcając na drogę. Chwilę później jedziesz już główną drogą i marzysz tylko by jak najszybciej znaleźć się w domu. Śmiejesz się cicho, kiedy Penchev przewraca się na bok i zaczyna chrapać. Po kilku minutach zaczyna cię to jednak drażnić, dlatego też strzelasz go palcem w nos, na co się budzi. Zamglonym wzrokiem błądzi po wnętrzu samochodu, aż w końcu zatrzymuje go na tobie. Uśmiechasz się do niego delikatnie i oznajmiasz, że jedziecie właśnie do waszego mieszkania. Do Bułgara to jednak chyba nie dociera całkowicie, bo kiwa jedynie głową i z powrotem układa głowe na fotelu. Kręcisz rozbawiona tą sytuacją głową i skupiasz się już całkowicie na drodze powrotnej do waszego domu.Po 15 minutach parkujesz pod blokiem i wysiadasz, zamykając za sobą drzwi. Następnie otwierasz drzwi od strony twojego narzeczonego i odpinasz pas, chcąc go jakoś wywlec z tego samochodu. Wzdychasz głośno, kiedy siatkarz nawet nie drgnie, gdy potrząsasz nim. Chyba teraz już naprawdę poddał się ramionom Morfeusza i szybko ich nie opuści. Z doświadczenia wiesz, że ma bardzo mocny sen. Nie masz innego wyjścia jak wnieść go jakoś do budynku. Z całej siły wyciągasz go z samochodu i układasz jego rękę na swoich plecach, a drugą splatasz ze swoją i takim oto sposobem ruszasz w stronę drzwi. Nagle jednak Penchev ci się wyślizguje i ląduję na ziemi. Wybuchasz śmiechem, kiedy po prostu przekręca się na bok i pokłada dłoń pod policzek. Jakim cudem on się nie obudził, skoro tak rypnął o ten asfalt?! Zirytowana ponownie podnosisz jego sylwetkę i chcesz już jakoś go przełożyć przez ramię, ale twoim oczom ukazuje się sąsiad z naprzeciwka. Pośpiesznie do niego podbiegasz i prosisz o pomoc, wyjaśniając mu całą sytuację. Ze śmiechem zgadza się na wniesienie z tobą siatkarza do środka. Łapiesz za ręce, a Marek za nogi i tak ruszacie w stronę wejścia do klatki. Mężczyzna pośpiesznie wystukuje kod do klatki i po chwili kroczy z tobą po schodach, ostrożnie stawiając kroki. Musisz przyznać, że Niko naprawdę sporo waży. Chyba musisz mu nieco ograniczyć jedzenie, a szczególnie naleśniki. Po dość długiej drodze wreszcie udaje wam się dotrzeć pod znajome drzwi. Wręczasz klucze Kowalskiemu, a on bez problemu otwiera drzwi i pomaga ci wnieść do mieszkania śpiącego wciąż Bułgara. Dziękujesz mu z uśmiechem i przepraszasz za kłopot, a następnie zapraszasz go jutro na kawę. Blondyn z chęcią przyjmuje zaproszenie, a ty zamykasz za nim drzwi. Wzdychasz głośno na widok śpiącego na kanapie w salonie przyjmującego i znikasz w łazience. Pozbywasz się koszulki z numerkiem 17 i dżinsów, a następnie powoli zagłębiasz się do wanny, wypełnionej gorącą wodą i płynem z magnolii. Na twoje usta wkrada się delikatny uśmieszek. Rozkoszujesz się tą chwilą jak tylko najdłużej możesz i wdychasz do swoich nozdrzy delikatny zapach płynu do kąpieli. Wychodzisz z wody dopiero wtedy, kiedy staje się ona zimna. Owijasz się szczelnie ręcznikiem i opuszczasz pomieszczenie. Nikolay nadal śpi, a ty kręcisz jedynie głową. W sypialni ubierasz na siebie piżamę i układasz się na łóżku, gasząc światło. Najwyżej jutro Penchev nie będzie mógł za wiele potańczyć w klubie, ale jakoś to chyba przeżyje. Kiedy twoje powieki się już zamykają nagle, po mieszkaniu roznosi się głośny huk. Natychmiast podrywasz się z łóżka i ruszasz w stronę salonu. Próbujesz powstrzymać śmiech, ale zwyczajnie ci to nie wychodzi. Nikolay Penchev we własnej osobie leży właśnie na zimnych panelach, nie wiedząc o co chodzi. 

-Kuźwa! Moja głowa!-jęczy, łapiąc się za tą właśnie część ciała. 

-Chyba twoja durna łepetyna, Nikuś!-poprawiasz go, a on spogląda na ciebie groźnie.-No co? Taka prawda.

-Już, dobra, dobra. Jakim cudem ja się tutaj znalazłem?-pyta zaspany.- Przecież byliśmy w samochodzie.

-Wniosłam cię z Markiem. Musisz mu jutro podziękować. Zaprosiłam go do nas na kawę.-odpowiadasz obojętnie. 

-Jakim znowu Markiem? Masz kochanka?!-natychmiast podrywa się do pozycji stojącej, ale po chwili opada na kanapę, gdyż zakręciło mu się w głowie. 

-Hej! Spokojnie! Tym z naprzeciwka. Może...-posyłasz mu cwany uśmieszek. 

-Może?! O nie tak nie będzie!-mówi stanowczo i wstaje, przekładając sobie ciebie przez ramię. 

-Idioto! Co ty do cholery wyprawiasz?!-wydzierasz się niemiłosiernie. 

-Pokaże ci, że tobie nie jest potrzeby żaden kochanek.-odpowiada ci  z nieziemskim uśmiechem.

-Postaw mnie do cholery!

Bułgar rzuca twoją sylwetkę na łóżko, a po chwili nachyla się nad tobą i spogląda ci głęboko w oczy. Zatapiasz się w tych czekoladowych tęczówkach, po chwili w nich tonąc. Czujesz jak jego oddech drażni twoje policzki, ale tobie to zupełnie nie przeszkadza. Wprost przeciwnie działa na ciebie niesamowicie podniecająco.Przegryzasz dolną wargę i zadzierasz głowę nieco wyżej. Nie musi długo czekać na reakcję Nikolaya. Przyjmujący bez najmniejszych skrupułów wpija się w twoje malinowe wargi, odbierając ci możliwość złapania jakiegokolwiek oddechu. Jego pocałunki są niezwykle zachłanne i pełne pożądania. W końcu odrywa się od twoich ust, ale pociera swoimi wargami o twoje. Następnie składa pocałunek w kącikach twoich ust i przenosi się na brzuch, który odkrywa, unosząc twoją nocną koszulę. Mruczysz zadowolona, kiedy jego wargi spotykają się w twoim ciałem. Przechodzi cię przyjemny dreszczyk. Przymykasz powieki i korzystasz z tej chwili. Bułgar po dłuższej chwili odrywa się od twojego brzucha i po raz kolejny spogląda ci głęboko w oczy. Po chwili przejeżdża nosem po twoich, koronkowych majtkach, co sprawia, że zachłystujesz się powietrzem, na co on cicho się śmieje. Po chwili to samo czyni na nogach. Aż w końcu opiera swoje czoło o twoje i składa na twoim nosie delikatny pocałunek, a następnie opada na miejsce obok ciebie i przykłada głowę do poduszki, przymykając swoje powieki. Zdziwiona poprawiasz swoją koszulę i unosząc się na łokciach, spoglądasz na jego spokojną twarz. Kompletnie się nie spodziewałaś, że zrobi coś takiego i zwyczajnie pójdzie spać. 

-Niko. Może kontynuujesz swoje poczynania?- szepczesz do jego ucha, przegryzając jego płatek delikatnie. 

-Idź do swojego kochanka. Dobranoc.-mruczy w poduszkę. 

-Ale Penchev!-jęczysz. 

-Dobranoc.Zmęczony jestem.-mówi stanowczo.

-Niko no! Ja nie mam żadnego kochanka!

-Miłych snów.

Zrezygnowana opadasz ponownie na swoje miejsce i przykrywasz się kołdrą. Wzdychasz głośno i przykładasz głowę do poduszki. Po raz pierwszy w życiu rozbudził w tobie pożądanie i zwyczajnie porzucił dalszą część zadawania ci przyjemności. Zabawił się twoimi uczuciami. Czegoś takiego jeszcze nie robił. Zbulwersowana uderzasz pięścią w poduszkę, by wyładować swoje emocję i przymykasz powieki.Pora się wyspać. Wolisz szaleć na jutrzejszej imprezie niż chodzić niewyspana. Jutro już mu się za to odegrasz.

-Popamiętasz mnie Penchev!-mruczysz pod nosem i momentalnie zasypiasz. 

*tekst zapożyczony od moich cudnych i szalonych koleżanek :D 

                                                            ~*~

Tak jak mówiłam, dodaję rozdział w środę ^^ O dziwo się wyrobiłam :D Może nieco krótszy, a nawet sporo od trójki, ale treścią chyba nie gorszy :D Mi atm się podoba XD A szczególnie końcówka ;3 Uwielbiam pisać o ich pełnym szaleństwa, siatkarzy i miłości życiu :D Przecudowna parka jak dla mnie *.* Coraz lepiej wychodzi mi kreowanie bohaterów, z czego jestem dumna :) Dobra tyle od mnie :P W piątek postaram się dodać 5-tkę, ale zależy, bo w sobotę o 18:00 do pewnie późnych godzin nocnych mam komers i wiecie przygotowania itp. Więc w ten weekend rozdziału może nie być, ale niczego nie skreślam od razu ;) Czekam na wasze opinie, które chętnie czytam i dodają mi energii do pisania :3 Bardzo dziękuję za każdy komentarz  pod czwórką <3 Pozdrawiam i do następnego! :*