Sprawnie poprawiasz swoje rzęsy czarnym tuszem i przemywasz twarz zimną wodą, chcąc ją nieco schłodzić od wysokiej temperatury panującej w lokalu. Uśmiechasz się pod nosem na widok swojego kuszącego odbicia w łazienkowym lustrze i zatrzaskujesz za sobą drzwi. Uparcie przedzierasz się przez tłum ludzi w celu dotarcia do twojego przyjaciela. W końcu twoim oczom ukazuje się uśmiechający się szeroko Anderson ubrany w kraciastą luźną koszulę i ciemne dżinsy. To właśnie on na zakończenie twoich tygodniowych wakacji w Nowym Jorku zaproponował ci wypad do najlepszego z tutejszych klubów by nieco odreagować wydarzenie z przed kilku dni i się rozerwać oraz mile spędzić czas w jego towarzystwie.Wskakujesz na wysokie krzesło znajdujące się obok siatkarza i niemal natychmiast otumania cię woń jego cholernie mocnych perfum. Co jak co, ale pachnie genialnie.Opierasz głowę na łokciu i spoglądasz na niego z subtelnym uśmiechem. Aż dziwne, że wokół takiego przystojniaka nie kręci się jeszcze ani jedna dziewczyna. Kręcisz głową by odgonić tę myśl, a Matthew stawia przed tobą wysoką szklankę wypełnioną kolorową cieczą. Spoglądasz na niego niepewnie, z uniesioną brwią ku górze, zastanawiając się czy czegoś tak nie dosypał. Przyjmujący jakby odczytuje twoje intencje i śmieje się cicho, uspokajając twoją osobę. Przysuwasz naczynie bliżej siebie i przykładasz słomkę do ust, pociągając niewielki łyk drinka. Uśmiechasz się pod nosem, rozkoszując się jego smakiem.
-A ty się bałaś, że cię otruje! Pff! Też mi coś!-mówi oburzony, krzyżując ręce na piersiach.
Parskasz głośnym śmiechem, kręcąc głową. Amerykanin także zamawia sobie taki sam napój i po jego opróżnieniu proponuje ci swoje towarzystwo na parkiecie. Energicznie chwytasz go za dłoń i ciągniesz w kierunku tańczących par. Chwilę później wywijasz zmysłowo biodrami, ocierając się o uda Andersona. Matt śmieje się cicho pod nosem, drażniąc twoją szyję swoim ciepłym oddechem. Przeczesujesz palcami opadające ci na twarz kosmyki włosów, odwracając się w stronę przyjaciela. Przyjmujący posyła ci urzekający uśmiech i zwinie okręca cię wokół własnej osi, do skocznej piosenki. Wywijacie na parkiecie przeróżne cuda, zanosząc się przy tym niemiłosiernie śmiechem. W końcu DJ postanawia zwolnić nieco rytmy. Nieco skrępowana chcesz zaspokoić pragnienie złagodzenia suchego już gardła, ale Matt jednym ruchem przyciąga cię z powrotem do siebie. Patrzysz na niego niepewnie, bojąc się ponownego zbliżenia. Od kilku dni przecież usilnie trzymasz się swojego postanowienia i traktujesz Amerykanina jako przyjaciela, który dla ciebie jest. Decydujesz mu się jednak zaufać. Układasz głowę na jego ramieniu, wsłuchując się w jego znacznie przyśpieszony oddech i czując jego miętową woń. On natomiast układa dłonie na twoich plecach, kołysząc się delikatnie. Wpatrujesz się ukradkiem w jego twarz oświetloną migoczącymi w różnych kolorach klubowymi światłami. Jego obłędne błękitne oczy lśnią niczym miliony gwiazd, a usta nieco rozchylone sprawiają, że masz od dłuższego czasu ochotę ich zasmakować. Wdychasz do płuc jego perfumy, przymykając powieki i poddając się rytmom piosenki. Kołyszesz się delikatnie wtulona w ramiona Amerykanina, który opiera głowę o czubek twojej. Kiedy piosenka dobiega końca oboje podążacie w stronę baru. Matthew z uśmiechem podsuwa ci kolejną szklankę alkoholowego roztworu. Przyssawszy się do słomki na jednym wdechu pochłaniasz całą zawartość przeźroczystego naczynia. Anderson spogląda na ciebie zdziwiony, chichocząc pod nosem:
-Wow. Aż tak cię wymęczyłem tym tańcem?
-Bardzo śmieszne panie Anderson. Po prostu jestem spragniona. -wyznajesz, wzruszając obojętnie ramionami.-Pijemy jeszcze po jednej kolejce? - proponujesz z szerokim uśmiechem.
-Jasne! Jedziemy na całego!-klepie cię po plecach.- W końcu już jutro wylatujesz.-udaje, że ściera niewidzialną łezkę.
-Oj tak. Szybko zleciało.-wzdychasz.- Ale będę miała spokój od tego śliniącego się idioty! -wystawiasz mu język.
-Przestałabyś się go czepiać!-zanosi się śmiechem.
-On mnie podglądał!-upijasz łyk trzeciego już dzisiaj drinka.
-Nie dziwie mu się. Jesteś cholernie pociągająca, a szczególnie kiedy ubierzesz na siebie tak seksowną kieckę. Takich nóg to jeszcze nie widziałem u żadnej dziewczyny, a twój biust i tyłeczek... To normalnie kraina rozkoszy.-świdruje cię wzrokiem.
-Anderson!Chyba zaczynają ci odwalać procenty!-stwierdzasz ze śmiechem.-Uspokój się!-uderzasz go z pięści w ramie.
-Auć! To bolało!- jęczy.-Wcale nie! Po prostu zauważyłem, jak seksowna jest moja przyjaciółka!
***
Podnosisz niechętnie swoje powieki ku górze i za pomocą łokci poprawiasz się do pozycji siedzącej. Wczoraj naprawdę sporo wypiłaś i w pewnym momencie urwał ci się film. Nie masz pojęcia jakim sposobem dotarłaś do własnego łóżka w mieszkaniu Andersona, ale oddychasz z ulgą, kiedy obok swojego drobnego ciała przyodzianego wyłącznie w bieliznę nie dostrzegasz siatkarza. Dziękujesz Bogu w duchu, że nie odczuwasz pulsującego bólu z tyłu głowy. Lustrujesz wzrokiem pomieszczenie i odszukujesz swój telefon. Odblokowujesz wyświetlacz i spoglądasz na widniejącą na nim godzinę. Szósta rano. No nieźle! Po kilku minutach wylegiwania się opuszczasz ciepłe łóżeczko i podchodzisz do szafy, wygrzebując z niej jaki kolwiek zestaw ciuchów, które jako pierwsze wpadły ci w ręce. Na palcach przemierzasz górny korytarz, co chwila oglądając się za siebie. W końcu zatrzaskujesz za sobą drzwi łazienki i pozbywasz się zbędnego odzienia, wskakując pod strumień ciepłej wody. Oczyszczasz swoje ciało po wczorajszym szaleństwie w amerykańskim klubie cytrusowym żelem i owijasz się szczelnie ręcznikiem, stając przed lustrem. Przebierasz się w świeże ubrania, a następnie wykonujesz swój codzienny makijaż i zaplatasz włosy w kłosa. Gdy zmierzasz z powrotem w kierunku swojego lokum na korytarzu napotykasz skacowanego siatkarza. Na widok jego nieszczęsnej miny parskasz śmiechem. Anderson natychmiast zatyka sobie uszy, posyłając ci groźne spojrzenie. Ty sobie nic z tego robisz i roześmiana znikasz we wnętrzu swoich czterech ścian. Podłączasz do ładowania swoją komórkę i zabierasz się za pakowanie. Wyrzucasz z szafy wszystkie ubrania w trybie ekstremalnym i składasz je na stosy, układając starannie we wnętrzu walizki. Chwilę później zabierasz z łazienki swoją kosmetyczkę, która dołącza do spakowanych ciuchów. Pokonujesz stopnie i przekraczasz próg kuchni, gdzie urzęduje już twój przyjaciel. Matt paraduje po pomieszczeniu z przywiązanym jedynie na biodrach ręcznikiem, zaparzając wam właśnie kawy. Mimowolnie zerkasz na jego umięśniony tors, czując jak po twoich plecach przebiega przyjemny dreszcz. Przyjmujący z urzekającym uśmiechem stawia przed tobą parujący kubek i talerzyk z tostami. Wspinasz się na palcach i muskasz ustami jego policzek. W ciszy pochłaniasz przygotowane przez siatkarza śniadanie, a następnie odstawiasz pusty talerz do zmywarki. Z porcelanowym naczyniem zasiadasz na kanapie w salonie i napawasz się aromatem gorącej cieczy. Przykładasz kubek do ust i upijasz spory łyk, sięgając po pilot do telewizora. Wtedy obok ciebie opada Anderson, już całkowicie ubrany i gestem dłoni każe odłożyć ci urządzenie.
-Muszę ci coś powiedzieć.-przerywa panującą w salonie ciszę.
-W takim razie słucham. Jeśli wczoraj zrobiłam coś głupiego lub powiedziałam coś nieodpowiedniego to bardzo cię przepraszam, ale była lekko wstawiona.-przyznajesz, rumieniąc się.
-Spokojnie, nic takiego się nie stało.-uspokaja cię Amerykanin.-Chodzi tu o coś zupełnie innego... Otóż to co wydarzyło się pomiędzy nami podczas twojego pobytu w Ameryce było czymś naprawdę niesamowity. Uwierz mi nie chciałem cię nigdy wykorzystać, skrzywdzić. Dla mnie to nie był zwykły seks. Ann bo ja... Zakochałem się.- wyznaje w końcu, spoglądając swoimi błękitnymi tęczówkami głęboko w twoje oczy.
-Przyznaję było to czymś naprawdę niezwykłym. Uwierz jeszcze nigdy nie czułam takiego pożądania i pociągania do żadnego mężczyzny jak do ciebie. Matthew jesteś naprawdę wspaniałym facetem, umiejącym zadbać o kobietę, zaspokoić jej potrzeby seksualne... Wiem, wiem co ja plotę, ale uwierz mi z tobą było niesamowicie dobrze. Jesteś także niezwykle rzadko spotykanym romantykiem, a kobiety uwielbiają takich facetów, ale ja nie odwzajemniam twoich uczuć. Przykro mi, ale tak jest i tego nie zmienię. Dla mnie przede wszystkim jesteś najlepszym przyjacielem, troszczącym się o mnie jak żaden inny i umiejącym rozbawić do łez. Kocham cię Matt, ale jako przyjaciela.- kończysz swój monolog.
-Rozumiem i dziękuję ci za ten wspaniały tydzień. Kocham cię i zawsze będę. -odpowiada ci ze szczerym, szerokim uśmiechem.-Nie żałuję, że to z tobą po raz pierwszy spędziłem upojną noc. Jesteś cudowną kobietą. Mam tyle jedno pytanie.
-Jakie?-unosisz brwi.
-Powiedz mi czy żałujesz? -splata wasze dłonie ze sobą.
-Nie. To były najlepsze dni i noce mojego życia.-odpowiadasz z subtelnym uśmiechem.-Dziękuję ci Matt za ten tydzień.-muskasz ustami jego policzek.-Przyjaciele?-pytasz niepewnie.
-Friends forever!-odpowiada ci ze śmiechem. -Proszę tylko pocałuj mnie ostatni raz.-szczerzy się.
Z przyjemnością siadasz na jego kolanach, oplatając jego szyję swoimi rękami i wpijając się zachłannie w jego usta. Z każdą chwilą pogłębiasz pocałunek, czując jak powoli zaczyna brakować tobie jak i siatkarzowi tchu. Po dłuższej chwili odrywasz się od jego aksamitnych warg, uśmiechając się słodko. Matthew parska śmiechem i klepie cię po tyłku, poganiając wypicia kawy. On tymczasem znosi na dół twoje bagaże i gotowy opiera się nonszalancko o framugę drzwi wejściowych. W końcu wsiadasz do czekającej już taksówki, a Anderson wpakowuje twoje bagaże do bagażnika. Kilkanaście minut później przekraczasz próg lotniska z podążającym obok ciebie przyjmującym. Anderson wręcza ci twoją walizkę oraz torbę podręczną i zamyka cię w swoich, silnych ramionach. Po raz ostatni napawasz się zapachem jego intensywnych perfum i trwasz w jego uścisku jakieś dobre kilkanaście minut. Naznaczasz jego policzek swoimi czerwono krwistymi wargami, pozostawiając na nim mokry ślad.
-Cholera! Ale się do ciebie przyzwyczaiłem.-stwierdza ze śmiechem.-Będę tęsknił.-robi minę zbitego psa.
-Myślisz, że ja nie wariacie?!-mówisz bliska płaczu.-Dobra, dobra! Zaraz się tu poryczę.-śmiejesz się, a Matt wraz z tobą.
-Płacz, mała płacz. Matti cię pocieszy.-przygarnia cię do siebie, całując w czubek głowy.-A tak poważnie, wpadnij jeszcze kiedyś. Kocham cię.
-Ja ciebie też, ale po przyjacielsku.-puszczasz mu oczko.-Koniecznie odwiedź jeszcze Polskę. Nie sądziłam, że to kiedykolwiek powiem, ale za Sanderem też będę tęsknić.-mówisz ze śmiechem.
-No proszę!- parska śmiechem Anderson.-Przekaże mu to z przyjemnością.
-Ani mi się waż!-grozisz mu palcem.-Dobra, lecę. Cześć i do zobaczenia.-przytulasz go szybko i biegniesz na odprawę.
***
Z uśmiechem na ustach przekręcasz kluczyk w drzwiach i wpuszczasz do mieszkania twoją przyjaciółkę. Chyba czas z nią poważnie i szczerze porozmawiać. Blondynka doskonale już obeznana co gdzie się znajduję przekracza próg kuchni i postanawia zaparzyć wam gorącej herbaty. Cholera jasna! Kto wpadł na pomysł by wracać dzisiaj z pracy pieszo w tak okropną pogodę? Oczywiście pani Dudzicka, bo któż by inny! A teraz przemoczona do suchej nitki trzęsiesz się z zimna. Nowakowska widząc to natychmiast zatrzaskuje za sobą drzwi łazienki i przygotowuje ci gorącą kąpiel. To się nazywa wspaniała przyjaciółka. Jak ty ją kochasz to nie ma pojęcia nikt inny po za Piotrkiem. Po chwili pojawia się w salonie, krzycząc na ciebie byś się szybciej zbierała, bo raz woda wyzimnieje. Co ty byś bez niej zrobiła Dudzicka?! No co?! Pośpiesznie znikasz za drzwiami wskazanego przez przyjaciółkę pomieszczenia i wskakujesz do wypełnionej do wypełnionej do połowy pianą wanny. Mruczysz pod nosem zadowolona, czując jak twoje ciało powoli się rozgrzewa. Spędzasz w łazience jakieś pół godziny, ale twojej kumpeli to nie przeszkadza. Gdy wychodzisz z pomieszczenia przebrana w ciepłą piżamę opadasz na kanapę w salonie i zostajesz przez nią przykryta kocem. Kilka sekund później oplatasz dłońmi parujący kubek, popijając waszą ukochaną, malinową herbatę. Ola posyła ci ciepły uśmiech, przepraszając cię na chwilę by także siebie doprowadzić do porządku. Kiwasz jedynie głową i udajesz się do pokoju, by poszukać jej jakiś ubrań na zmianę. Z przerzucania szafy wyrywa cię denerwująca melodia dzwonka. Zirytowana na człowieka, który ma odwagę przerwać ci tą czynność pokonujesz szybko dzielącą odległość. Jak wielkie jest twoje zdziwienie, kiedy w progu dostrzegasz szeroko uśmiechającą się twarz środkowego. Twój wzrok od razu pada na trzymającą przez niego w prawej dłoni sporą torbę. Blondyn od razu wyjaśnia ci, że to jego żony i wręcza ci tobołek. Ty obojętnie rzucasz ją do środka mieszkania i stęskniona uwieszasz się na szyi męża blondynki. Piszczysz uradowana na jego widok, nie mogąc się nim nacieszyć. Piotrek śmieje się cicho wprost przy twoim uchu, przytulając cię mocno do siebie. Po dłuższej chwili zapraszasz go do środka i proponujesz gorącą herbatkę. Nim się jednak oglądasz, a siatkarz pochłania zawartość kubka swojej małżonki. Ola z wyczuciem pojawia się w salonie, owinięta tylko białym ręcznikiem i spogląda złowrogo na swojego partnera.
-Piotrek! Ile razy ja ci mówiłam, byś nie popijał mi herbaty! Cholera jasna! Nie no! Chyba trzeba ci będzie przetrzepać ten łeb na trzepaku!- wydziera się zirytowana blondynka.
-Ale kotek, nie wściekaj się tak! Usiądź na kolankach, daj zajrzeć pod ręczniczek i zaraz się uspokoisz.-szczerzy się pan Nowakowski.
-I jeszcze czego?! Prędzej to ci tą twoją szczupłą dupę złoję niż usiądę ci na kolankach!
-Olka opanuj emocje. Zaraz ci zrobię nową.-uspokajasz przyjaciółkę, a Cichy pokazuje ci kciuk w górę.
-Dobra. Ja idę się przebrać i uprzedzam, że jak czepisz się mojej nowej herbatki to ci te ręce poobcinam i będziesz mógł dobie odbijać w wyobraźni piłeczką!
-Wiem, że mam bujna wyobraźnie. Właśnie teraz sobie widzę ciebie bez tego ręczniczka, biegnącą wprost do mnie i...-mówi rozmarzony Pit, poruszając śmiesznie brwiami.
-Kurwa dość! Zaraz dostaniesz po tym durnym łbie!
Przyglądasz się temu wszystkiemu i niemal, że osuwasz po kuchennej szafce, nie mogąc utrzymać równowagi. A powodem tego jest śmiech wydobywający się od dobrych kilku minut z twojego gardła. Boże! Jak ty ich kochasz! Państwo Nowakowscy są przecudowni! Powinni o nich nakręcić serial komediowy. Ale to by był relaks! Po pracy usiąść sobie na sofie, owinąć się po uszy kocykiem i zatopić w akcji młodego małżeństwa. Musisz to kiedyś obgadać z Igłą, bo on ma tam znajomości w każdej branży. To nie jest zły pomysł! Kręcisz głową, wyrywając się z krainy twoich rozmyśleń i zabierasz się za parzenie herbatki. Kilka minut później w trójkę siedzicie w salonie i rozmawiacie o minionym tygodniu. Opowiadasz oczywiście swoim przyjaciołom o pobycie w Stanach, nieźle się przy tym śmiejąc z pytań Piotrka o Matta. Musisz mu koniecznie opowiedzieć jak to kolega z parkietów interesuje się jego osobą. Sporo się przy tym rozgadałaś o upierdliwym Taylorze. Małżeństwo niemal leżało ze śmiechu, słuchając twoich relacji z waszych potyczek. A najgorsze zostawiłaś sobie na koniec, kiedy to już Piotrek opuści twoje lokum. Tak też się stało dopiero o dziesiątej wieczorem. Ola czule pożegnała swojego męża, a ty sprzątałaś resztki ciastek, których pozbyłaś się dzięki jej mężowi. Aleksandra doskonale zdawała sobie sprawę, że coś przed nią zataiłaś. Ze świeżym kubkiem malinowego roztworu w rękach zasiadasz w wygodnym fotelu na przeciw swojej przyjaciółki i upijasz spory łyk gorącej cieczy. Ola przygląda ci się badawczo, unosząc pytająco brwi. Chyba czeka już naprawdę długo i w niecierpliwości, dlatego też bierzesz głęboki oddech i kiedy chcesz już jej powiedzieć o stosunkach jakie połączyły cię na początku z Matthew czujesz jak robi ci się nie dobrze. Momentalnie zrywasz się z kanapy i wpadasz do łazienki. Olka wparowuje tam tuż za tobą i pośpiesznie łapie w dłonie twoje długie włosy. Kiedy opróżniasz już całkowicie swój żołądek opierasz się plecami o zimne płytki i spoglądasz na zdziwioną blondynkę. Nowakowska znika na chwilę we wnętrzu kuchni, by wręczyć ci butelkę wody. Posłusznie opukujesz swoje usta i oddajesz jej plastikowe opakowanie.
-Czy ja o czymś nie wiem?! Cholera! Anastazja! Czy ty wylądowałaś z Mattem w łóżku?!- jest sprytniejsza niż myślałaś.
Przytakujesz jedynie głową i patrzysz na nią ze strachem. Nowakowska łapie się za głowę, kręcąc nią z niedowierzaniem. Nigdy w życiu nie spodziewałaby się czegoś takiego po tobie. Ujmujesz twarz w dłonie i ukrywasz ją w zagłębieniu kolan.
~*~
Oto i jest szesnastka! ;3 Nie macie pojęcia jak się z nią męczyłam! Strasznie trudno pisało mi się akcję w klubie, która i tak mimo wielu poprawek wyszła beznadziejna, a nie wspomnę już o tej rozmowie Ann z Mattem :P Masakra! :/ Przepraszam was za jakość tego rozdziału i mam nadzieję, że mi to wybaczycie :( Jedyne co mi się w nim podoba to akcja tocząca się od jej powrotu w Rzeszowie aż do samego końca rozdziału :) Także ja jestem z niego niezadowolona i stać mnie na o wiele więcej! :P Pisany był w 2/3 na notatniku, bo oczywiście net u mnie po burzy woła o pomstę do nieba :D Chwilkami tylko jest, a godzinami go nie ma, ale ja wytrwale siedziałam cały dzień i czekałam aż przyjdzie i w końcu się udało! :D Ola i Piotrek mnie powalili podczas pisania rozdziału :D Mega super mi się o nich piszę i to ich powrót po długim urlopie w tym opowiadaniu ^^ I chyba tutaj zostaną na dłużej :) Z resztą zobaczymy :D Mam zmienne zdanie ^^ Czekam na wasze opinie :) Pozdrawiam i zapraszam we wtorek! ;* ( zależy czy będzie internet :P )
-A ty się bałaś, że cię otruje! Pff! Też mi coś!-mówi oburzony, krzyżując ręce na piersiach.
Parskasz głośnym śmiechem, kręcąc głową. Amerykanin także zamawia sobie taki sam napój i po jego opróżnieniu proponuje ci swoje towarzystwo na parkiecie. Energicznie chwytasz go za dłoń i ciągniesz w kierunku tańczących par. Chwilę później wywijasz zmysłowo biodrami, ocierając się o uda Andersona. Matt śmieje się cicho pod nosem, drażniąc twoją szyję swoim ciepłym oddechem. Przeczesujesz palcami opadające ci na twarz kosmyki włosów, odwracając się w stronę przyjaciela. Przyjmujący posyła ci urzekający uśmiech i zwinie okręca cię wokół własnej osi, do skocznej piosenki. Wywijacie na parkiecie przeróżne cuda, zanosząc się przy tym niemiłosiernie śmiechem. W końcu DJ postanawia zwolnić nieco rytmy. Nieco skrępowana chcesz zaspokoić pragnienie złagodzenia suchego już gardła, ale Matt jednym ruchem przyciąga cię z powrotem do siebie. Patrzysz na niego niepewnie, bojąc się ponownego zbliżenia. Od kilku dni przecież usilnie trzymasz się swojego postanowienia i traktujesz Amerykanina jako przyjaciela, który dla ciebie jest. Decydujesz mu się jednak zaufać. Układasz głowę na jego ramieniu, wsłuchując się w jego znacznie przyśpieszony oddech i czując jego miętową woń. On natomiast układa dłonie na twoich plecach, kołysząc się delikatnie. Wpatrujesz się ukradkiem w jego twarz oświetloną migoczącymi w różnych kolorach klubowymi światłami. Jego obłędne błękitne oczy lśnią niczym miliony gwiazd, a usta nieco rozchylone sprawiają, że masz od dłuższego czasu ochotę ich zasmakować. Wdychasz do płuc jego perfumy, przymykając powieki i poddając się rytmom piosenki. Kołyszesz się delikatnie wtulona w ramiona Amerykanina, który opiera głowę o czubek twojej. Kiedy piosenka dobiega końca oboje podążacie w stronę baru. Matthew z uśmiechem podsuwa ci kolejną szklankę alkoholowego roztworu. Przyssawszy się do słomki na jednym wdechu pochłaniasz całą zawartość przeźroczystego naczynia. Anderson spogląda na ciebie zdziwiony, chichocząc pod nosem:
-Wow. Aż tak cię wymęczyłem tym tańcem?
-Bardzo śmieszne panie Anderson. Po prostu jestem spragniona. -wyznajesz, wzruszając obojętnie ramionami.-Pijemy jeszcze po jednej kolejce? - proponujesz z szerokim uśmiechem.
-Jasne! Jedziemy na całego!-klepie cię po plecach.- W końcu już jutro wylatujesz.-udaje, że ściera niewidzialną łezkę.
-Oj tak. Szybko zleciało.-wzdychasz.- Ale będę miała spokój od tego śliniącego się idioty! -wystawiasz mu język.
-Przestałabyś się go czepiać!-zanosi się śmiechem.
-On mnie podglądał!-upijasz łyk trzeciego już dzisiaj drinka.
-Nie dziwie mu się. Jesteś cholernie pociągająca, a szczególnie kiedy ubierzesz na siebie tak seksowną kieckę. Takich nóg to jeszcze nie widziałem u żadnej dziewczyny, a twój biust i tyłeczek... To normalnie kraina rozkoszy.-świdruje cię wzrokiem.
-Anderson!Chyba zaczynają ci odwalać procenty!-stwierdzasz ze śmiechem.-Uspokój się!-uderzasz go z pięści w ramie.
-Auć! To bolało!- jęczy.-Wcale nie! Po prostu zauważyłem, jak seksowna jest moja przyjaciółka!
***
Podnosisz niechętnie swoje powieki ku górze i za pomocą łokci poprawiasz się do pozycji siedzącej. Wczoraj naprawdę sporo wypiłaś i w pewnym momencie urwał ci się film. Nie masz pojęcia jakim sposobem dotarłaś do własnego łóżka w mieszkaniu Andersona, ale oddychasz z ulgą, kiedy obok swojego drobnego ciała przyodzianego wyłącznie w bieliznę nie dostrzegasz siatkarza. Dziękujesz Bogu w duchu, że nie odczuwasz pulsującego bólu z tyłu głowy. Lustrujesz wzrokiem pomieszczenie i odszukujesz swój telefon. Odblokowujesz wyświetlacz i spoglądasz na widniejącą na nim godzinę. Szósta rano. No nieźle! Po kilku minutach wylegiwania się opuszczasz ciepłe łóżeczko i podchodzisz do szafy, wygrzebując z niej jaki kolwiek zestaw ciuchów, które jako pierwsze wpadły ci w ręce. Na palcach przemierzasz górny korytarz, co chwila oglądając się za siebie. W końcu zatrzaskujesz za sobą drzwi łazienki i pozbywasz się zbędnego odzienia, wskakując pod strumień ciepłej wody. Oczyszczasz swoje ciało po wczorajszym szaleństwie w amerykańskim klubie cytrusowym żelem i owijasz się szczelnie ręcznikiem, stając przed lustrem. Przebierasz się w świeże ubrania, a następnie wykonujesz swój codzienny makijaż i zaplatasz włosy w kłosa. Gdy zmierzasz z powrotem w kierunku swojego lokum na korytarzu napotykasz skacowanego siatkarza. Na widok jego nieszczęsnej miny parskasz śmiechem. Anderson natychmiast zatyka sobie uszy, posyłając ci groźne spojrzenie. Ty sobie nic z tego robisz i roześmiana znikasz we wnętrzu swoich czterech ścian. Podłączasz do ładowania swoją komórkę i zabierasz się za pakowanie. Wyrzucasz z szafy wszystkie ubrania w trybie ekstremalnym i składasz je na stosy, układając starannie we wnętrzu walizki. Chwilę później zabierasz z łazienki swoją kosmetyczkę, która dołącza do spakowanych ciuchów. Pokonujesz stopnie i przekraczasz próg kuchni, gdzie urzęduje już twój przyjaciel. Matt paraduje po pomieszczeniu z przywiązanym jedynie na biodrach ręcznikiem, zaparzając wam właśnie kawy. Mimowolnie zerkasz na jego umięśniony tors, czując jak po twoich plecach przebiega przyjemny dreszcz. Przyjmujący z urzekającym uśmiechem stawia przed tobą parujący kubek i talerzyk z tostami. Wspinasz się na palcach i muskasz ustami jego policzek. W ciszy pochłaniasz przygotowane przez siatkarza śniadanie, a następnie odstawiasz pusty talerz do zmywarki. Z porcelanowym naczyniem zasiadasz na kanapie w salonie i napawasz się aromatem gorącej cieczy. Przykładasz kubek do ust i upijasz spory łyk, sięgając po pilot do telewizora. Wtedy obok ciebie opada Anderson, już całkowicie ubrany i gestem dłoni każe odłożyć ci urządzenie.
-Muszę ci coś powiedzieć.-przerywa panującą w salonie ciszę.
-W takim razie słucham. Jeśli wczoraj zrobiłam coś głupiego lub powiedziałam coś nieodpowiedniego to bardzo cię przepraszam, ale była lekko wstawiona.-przyznajesz, rumieniąc się.
-Spokojnie, nic takiego się nie stało.-uspokaja cię Amerykanin.-Chodzi tu o coś zupełnie innego... Otóż to co wydarzyło się pomiędzy nami podczas twojego pobytu w Ameryce było czymś naprawdę niesamowity. Uwierz mi nie chciałem cię nigdy wykorzystać, skrzywdzić. Dla mnie to nie był zwykły seks. Ann bo ja... Zakochałem się.- wyznaje w końcu, spoglądając swoimi błękitnymi tęczówkami głęboko w twoje oczy.
-Przyznaję było to czymś naprawdę niezwykłym. Uwierz jeszcze nigdy nie czułam takiego pożądania i pociągania do żadnego mężczyzny jak do ciebie. Matthew jesteś naprawdę wspaniałym facetem, umiejącym zadbać o kobietę, zaspokoić jej potrzeby seksualne... Wiem, wiem co ja plotę, ale uwierz mi z tobą było niesamowicie dobrze. Jesteś także niezwykle rzadko spotykanym romantykiem, a kobiety uwielbiają takich facetów, ale ja nie odwzajemniam twoich uczuć. Przykro mi, ale tak jest i tego nie zmienię. Dla mnie przede wszystkim jesteś najlepszym przyjacielem, troszczącym się o mnie jak żaden inny i umiejącym rozbawić do łez. Kocham cię Matt, ale jako przyjaciela.- kończysz swój monolog.
-Rozumiem i dziękuję ci za ten wspaniały tydzień. Kocham cię i zawsze będę. -odpowiada ci ze szczerym, szerokim uśmiechem.-Nie żałuję, że to z tobą po raz pierwszy spędziłem upojną noc. Jesteś cudowną kobietą. Mam tyle jedno pytanie.
-Jakie?-unosisz brwi.
-Powiedz mi czy żałujesz? -splata wasze dłonie ze sobą.
-Nie. To były najlepsze dni i noce mojego życia.-odpowiadasz z subtelnym uśmiechem.-Dziękuję ci Matt za ten tydzień.-muskasz ustami jego policzek.-Przyjaciele?-pytasz niepewnie.
-Friends forever!-odpowiada ci ze śmiechem. -Proszę tylko pocałuj mnie ostatni raz.-szczerzy się.
Z przyjemnością siadasz na jego kolanach, oplatając jego szyję swoimi rękami i wpijając się zachłannie w jego usta. Z każdą chwilą pogłębiasz pocałunek, czując jak powoli zaczyna brakować tobie jak i siatkarzowi tchu. Po dłuższej chwili odrywasz się od jego aksamitnych warg, uśmiechając się słodko. Matthew parska śmiechem i klepie cię po tyłku, poganiając wypicia kawy. On tymczasem znosi na dół twoje bagaże i gotowy opiera się nonszalancko o framugę drzwi wejściowych. W końcu wsiadasz do czekającej już taksówki, a Anderson wpakowuje twoje bagaże do bagażnika. Kilkanaście minut później przekraczasz próg lotniska z podążającym obok ciebie przyjmującym. Anderson wręcza ci twoją walizkę oraz torbę podręczną i zamyka cię w swoich, silnych ramionach. Po raz ostatni napawasz się zapachem jego intensywnych perfum i trwasz w jego uścisku jakieś dobre kilkanaście minut. Naznaczasz jego policzek swoimi czerwono krwistymi wargami, pozostawiając na nim mokry ślad.
-Cholera! Ale się do ciebie przyzwyczaiłem.-stwierdza ze śmiechem.-Będę tęsknił.-robi minę zbitego psa.
-Myślisz, że ja nie wariacie?!-mówisz bliska płaczu.-Dobra, dobra! Zaraz się tu poryczę.-śmiejesz się, a Matt wraz z tobą.
-Płacz, mała płacz. Matti cię pocieszy.-przygarnia cię do siebie, całując w czubek głowy.-A tak poważnie, wpadnij jeszcze kiedyś. Kocham cię.
-Ja ciebie też, ale po przyjacielsku.-puszczasz mu oczko.-Koniecznie odwiedź jeszcze Polskę. Nie sądziłam, że to kiedykolwiek powiem, ale za Sanderem też będę tęsknić.-mówisz ze śmiechem.
-No proszę!- parska śmiechem Anderson.-Przekaże mu to z przyjemnością.
-Ani mi się waż!-grozisz mu palcem.-Dobra, lecę. Cześć i do zobaczenia.-przytulasz go szybko i biegniesz na odprawę.
***
Z uśmiechem na ustach przekręcasz kluczyk w drzwiach i wpuszczasz do mieszkania twoją przyjaciółkę. Chyba czas z nią poważnie i szczerze porozmawiać. Blondynka doskonale już obeznana co gdzie się znajduję przekracza próg kuchni i postanawia zaparzyć wam gorącej herbaty. Cholera jasna! Kto wpadł na pomysł by wracać dzisiaj z pracy pieszo w tak okropną pogodę? Oczywiście pani Dudzicka, bo któż by inny! A teraz przemoczona do suchej nitki trzęsiesz się z zimna. Nowakowska widząc to natychmiast zatrzaskuje za sobą drzwi łazienki i przygotowuje ci gorącą kąpiel. To się nazywa wspaniała przyjaciółka. Jak ty ją kochasz to nie ma pojęcia nikt inny po za Piotrkiem. Po chwili pojawia się w salonie, krzycząc na ciebie byś się szybciej zbierała, bo raz woda wyzimnieje. Co ty byś bez niej zrobiła Dudzicka?! No co?! Pośpiesznie znikasz za drzwiami wskazanego przez przyjaciółkę pomieszczenia i wskakujesz do wypełnionej do wypełnionej do połowy pianą wanny. Mruczysz pod nosem zadowolona, czując jak twoje ciało powoli się rozgrzewa. Spędzasz w łazience jakieś pół godziny, ale twojej kumpeli to nie przeszkadza. Gdy wychodzisz z pomieszczenia przebrana w ciepłą piżamę opadasz na kanapę w salonie i zostajesz przez nią przykryta kocem. Kilka sekund później oplatasz dłońmi parujący kubek, popijając waszą ukochaną, malinową herbatę. Ola posyła ci ciepły uśmiech, przepraszając cię na chwilę by także siebie doprowadzić do porządku. Kiwasz jedynie głową i udajesz się do pokoju, by poszukać jej jakiś ubrań na zmianę. Z przerzucania szafy wyrywa cię denerwująca melodia dzwonka. Zirytowana na człowieka, który ma odwagę przerwać ci tą czynność pokonujesz szybko dzielącą odległość. Jak wielkie jest twoje zdziwienie, kiedy w progu dostrzegasz szeroko uśmiechającą się twarz środkowego. Twój wzrok od razu pada na trzymającą przez niego w prawej dłoni sporą torbę. Blondyn od razu wyjaśnia ci, że to jego żony i wręcza ci tobołek. Ty obojętnie rzucasz ją do środka mieszkania i stęskniona uwieszasz się na szyi męża blondynki. Piszczysz uradowana na jego widok, nie mogąc się nim nacieszyć. Piotrek śmieje się cicho wprost przy twoim uchu, przytulając cię mocno do siebie. Po dłuższej chwili zapraszasz go do środka i proponujesz gorącą herbatkę. Nim się jednak oglądasz, a siatkarz pochłania zawartość kubka swojej małżonki. Ola z wyczuciem pojawia się w salonie, owinięta tylko białym ręcznikiem i spogląda złowrogo na swojego partnera.
-Piotrek! Ile razy ja ci mówiłam, byś nie popijał mi herbaty! Cholera jasna! Nie no! Chyba trzeba ci będzie przetrzepać ten łeb na trzepaku!- wydziera się zirytowana blondynka.
-Ale kotek, nie wściekaj się tak! Usiądź na kolankach, daj zajrzeć pod ręczniczek i zaraz się uspokoisz.-szczerzy się pan Nowakowski.
-I jeszcze czego?! Prędzej to ci tą twoją szczupłą dupę złoję niż usiądę ci na kolankach!
-Olka opanuj emocje. Zaraz ci zrobię nową.-uspokajasz przyjaciółkę, a Cichy pokazuje ci kciuk w górę.
-Dobra. Ja idę się przebrać i uprzedzam, że jak czepisz się mojej nowej herbatki to ci te ręce poobcinam i będziesz mógł dobie odbijać w wyobraźni piłeczką!
-Wiem, że mam bujna wyobraźnie. Właśnie teraz sobie widzę ciebie bez tego ręczniczka, biegnącą wprost do mnie i...-mówi rozmarzony Pit, poruszając śmiesznie brwiami.
-Kurwa dość! Zaraz dostaniesz po tym durnym łbie!
Przyglądasz się temu wszystkiemu i niemal, że osuwasz po kuchennej szafce, nie mogąc utrzymać równowagi. A powodem tego jest śmiech wydobywający się od dobrych kilku minut z twojego gardła. Boże! Jak ty ich kochasz! Państwo Nowakowscy są przecudowni! Powinni o nich nakręcić serial komediowy. Ale to by był relaks! Po pracy usiąść sobie na sofie, owinąć się po uszy kocykiem i zatopić w akcji młodego małżeństwa. Musisz to kiedyś obgadać z Igłą, bo on ma tam znajomości w każdej branży. To nie jest zły pomysł! Kręcisz głową, wyrywając się z krainy twoich rozmyśleń i zabierasz się za parzenie herbatki. Kilka minut później w trójkę siedzicie w salonie i rozmawiacie o minionym tygodniu. Opowiadasz oczywiście swoim przyjaciołom o pobycie w Stanach, nieźle się przy tym śmiejąc z pytań Piotrka o Matta. Musisz mu koniecznie opowiedzieć jak to kolega z parkietów interesuje się jego osobą. Sporo się przy tym rozgadałaś o upierdliwym Taylorze. Małżeństwo niemal leżało ze śmiechu, słuchając twoich relacji z waszych potyczek. A najgorsze zostawiłaś sobie na koniec, kiedy to już Piotrek opuści twoje lokum. Tak też się stało dopiero o dziesiątej wieczorem. Ola czule pożegnała swojego męża, a ty sprzątałaś resztki ciastek, których pozbyłaś się dzięki jej mężowi. Aleksandra doskonale zdawała sobie sprawę, że coś przed nią zataiłaś. Ze świeżym kubkiem malinowego roztworu w rękach zasiadasz w wygodnym fotelu na przeciw swojej przyjaciółki i upijasz spory łyk gorącej cieczy. Ola przygląda ci się badawczo, unosząc pytająco brwi. Chyba czeka już naprawdę długo i w niecierpliwości, dlatego też bierzesz głęboki oddech i kiedy chcesz już jej powiedzieć o stosunkach jakie połączyły cię na początku z Matthew czujesz jak robi ci się nie dobrze. Momentalnie zrywasz się z kanapy i wpadasz do łazienki. Olka wparowuje tam tuż za tobą i pośpiesznie łapie w dłonie twoje długie włosy. Kiedy opróżniasz już całkowicie swój żołądek opierasz się plecami o zimne płytki i spoglądasz na zdziwioną blondynkę. Nowakowska znika na chwilę we wnętrzu kuchni, by wręczyć ci butelkę wody. Posłusznie opukujesz swoje usta i oddajesz jej plastikowe opakowanie.
-Czy ja o czymś nie wiem?! Cholera! Anastazja! Czy ty wylądowałaś z Mattem w łóżku?!- jest sprytniejsza niż myślałaś.
Przytakujesz jedynie głową i patrzysz na nią ze strachem. Nowakowska łapie się za głowę, kręcąc nią z niedowierzaniem. Nigdy w życiu nie spodziewałaby się czegoś takiego po tobie. Ujmujesz twarz w dłonie i ukrywasz ją w zagłębieniu kolan.
~*~
Oto i jest szesnastka! ;3 Nie macie pojęcia jak się z nią męczyłam! Strasznie trudno pisało mi się akcję w klubie, która i tak mimo wielu poprawek wyszła beznadziejna, a nie wspomnę już o tej rozmowie Ann z Mattem :P Masakra! :/ Przepraszam was za jakość tego rozdziału i mam nadzieję, że mi to wybaczycie :( Jedyne co mi się w nim podoba to akcja tocząca się od jej powrotu w Rzeszowie aż do samego końca rozdziału :) Także ja jestem z niego niezadowolona i stać mnie na o wiele więcej! :P Pisany był w 2/3 na notatniku, bo oczywiście net u mnie po burzy woła o pomstę do nieba :D Chwilkami tylko jest, a godzinami go nie ma, ale ja wytrwale siedziałam cały dzień i czekałam aż przyjdzie i w końcu się udało! :D Ola i Piotrek mnie powalili podczas pisania rozdziału :D Mega super mi się o nich piszę i to ich powrót po długim urlopie w tym opowiadaniu ^^ I chyba tutaj zostaną na dłużej :) Z resztą zobaczymy :D Mam zmienne zdanie ^^ Czekam na wasze opinie :) Pozdrawiam i zapraszam we wtorek! ;* ( zależy czy będzie internet :P )
Zaklepuje
OdpowiedzUsuńDzisaj niestety krótko, bo mam jutro ortopedę! Czy ona jest w ciąży? Z Nikolayem? Mam przeczucia, że jeśli jest w ciąży to niestety nie z Andersonem. Ale bywa.
UsuńKlub- fajnie to opisałaś, ale brakowało mi tego twojego "czegoś" Podobało mi się jak zawsze, ale wiesz.
Rozmowa. To było trudne. Sama bym nie wiedziała jak to zrobić. Ona ma ciężko. Ona kocha, on ją zostawia. Ona się przyjaźni, on się zakochuje ...
Ale nie ma to jak Olka i Piotrek! Oni są cudowni! Znaczy ty to cudownie opisujesz ;* Mam banana na ryju i nie mogę się powstrzyć przed ponownym przeczytaniem *-*
Kochająca cię Lette
Znowu o mnie zapomniałaś ;_; Jestem smutna ;_;
UsuńDoleciała czwóreczka ;* http://pukasz-do-drzwi.blogspot.com/2015/07/004-tania-telenowela.html?m=1
Wszystko okaże się w siedemnastce ;)
UsuńWłaśnie mi tego brakowało tego jakiegoś mojego "czegoś" jak to powiedziałaś :P
Haha :D Cieszę się, że przez mnie się uśmiechasz ^^
Dziękuję, przepraszam, i pozdrawiam :*
Mam wrażenie,że Nastka jest w ciąży. Z Niko? Na Andersona to chyba za wcześnie. Akcje w klubie świetnie opisałaś:) Dudzicka ma ciężko po tym jak zostawił ją Penchev, teraz zakochuje się w niej Matt. Olka i Piotrek rozwalają system;) Są przecudni, szczególnie gdy się kłócą:) Czekam na następny:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWszystko się okaże w siedemnastce :)
UsuńJak dla mnie to opis akcji w klubie nie przypomina wcale tego w moim stylu :/ Tym razem jakoś nie wyszło :(
Matthew taki romantyk ;3 Obiecałam sobie, że nie odegra tu głównej roli i nie będzie go tu mega dużo, więc muszę dotrzymać obietnicy, choć walczę ze sobą :D Nie ma to jak małżeńskie kłótnie *.*
Dziękuję i pozdrawiam :*
No to impreza pożegnalna się udała xD
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Matta bo widać że naprawdę kocha Anastazję. Ale dobrze bo ja wierzę w powrót szczęśliwych Any i Niko ^^
Przypuszczam że dziewczyna jest w ciąży ale tatusiem będzie Nikolay ;D
Hahhaha kocham Pita w tym opowiadaniu po prostu xD chłopak potrafi poprawić humor ;) ale żeby tak bezczelnie podpijać żonie herbatę? no racja zdecydowanie przesadził ;D
Poważne rozmowy nigdy nie są łatwe i do opisania i do przeprowadzania ale w tej było wszystko: szczerość, zrozumienie i emocje. Rozdział bardzo mi się podoba ;3
Pozdrawiam kochana i życzę weny ;**
Haha :D Ale mój opis nie :/
UsuńOj tak, nasz romantyk się zakochał i to na dobre :D Zobaczymy czy jeszcze dadzą sobie szansę :)
Wszystko się okaże już niedługo :) Może nawet dzisiaj jak się wyrobię z pisaniem :D
Haha :D Nowakowski inny niż wszyscy go znają :P
Dziękuję i do następnego ;*
Melduję się! :D
OdpowiedzUsuńRozdział super, dziewczyno co Ty chcesz? xD Czytam i czytam a nagle takie "Jak to koniec? Już?!" Piotrek i Ola.. kocham ich! Scenki między nimi przypominają mi scenki Karola i Oli w Zniszczonych Marzeniach tylko że tutaj są idealny ^^ Nawet sobie pani nie wyobraża jak się cieszę że Nastka i Matt sobie wszystko wyjaśnili! Ha i wiedziałam że Dudzicka polubi choć trochę Sandera, jego nie da się nie lubić :) I fajnie że wtrąciłaś tą scenkę o Niko.. trochę mi się za nim tęskni ;(
Pozdrawiam ;*
Wiem, wiem. Wyszedł krótki, ale nie masz pojęcia jak mordowałam się z internetem :/
UsuńW sumie rzeczywiście :D Nie zauważyłam tego ;) Nie ty jedyna ^^
W realu owszem, ale tutaj rasowy kobieciarz ^^ Ja tam osobiście Taylora lubię ;3
Postaram się dawać urywki także z jego życia w Rosji, ale nie wiem czy wyjdzie bo wydarzenia u Ann są strasznie obszerne do opisywania i nie starcza miejsca na Niko ;/
Dziękuję i pozdrawiam :*
Nastka w ciąży? :O Jak zwykle zaskakujesz :D Mam nadzieję, że jednak nie będzie :) Co jak co, ale liczę na piękne wejście Niko^^ Nowakowscy są genialni! :D Dlaczego dopiero teraz tak się ujawniają? Jeżeli tak dalej pójdzie to oni przejmą całe opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam!
Zapraszam również do mnie: chore-ambicje.blogspot.com :)
Ma się ten dar i wyczucie czasu, nie? ^^ Hmm... Jak na razie to jest uziemiony na dwa lata w Rosji :P
UsuńNie pozwolę by oni je przejęli :D Jakoś tak wyszło, że teraz, bo wcześniej wszystko kręciło się wokół Natt i Niko ;)
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Biedny Matt... Kocha, a Ana nie odwzajemnia tego uczucia :/ taka dupa...
OdpowiedzUsuńNowakowscy wygrali internet! Ja chce ich jak najcześciej w tym opowiadaniu!
Ale jak to?! Chyba Ana nie jest w ciąży ?! Tzn dobrze, ale kurede, teraz pytanie z kim. Bo i mały Anderson i Penchev bedzie mega słodki xD te oczy malca *.*
Do następnego!
Ps. Zapraszam do siebie na 4 rozdział ;)
young-wolves.blogspot.com
No niestety, ale tak musiało być :/ Dla niej to zdecydowanie za szybko na nowy związek :P
UsuńPostaram się dawać jakieś śmieszne scenki z nimi :D
Oj mega słodccy ;3
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Jak to ciąża to jest tylko jedno wyjście ^^ Niko ♥ Matta nie próbuj w to wkręcać ^^ czekam na nn :* pozderki :3
OdpowiedzUsuńHaha :D Czy ty mi grozisz? o.O
UsuńPozdrawiam i dziękuję :*
Dziękuję i pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńGrożę! ^^ pamiętaj, jeśli to będzie dziecko Matt'a to Cię znajdę -,- :D
OdpowiedzUsuńNie boję się Ciebie :P Pff -,-
Usuń