Rozdział z dedykacją dla Lovly, która wreszcie się u mnie pojawiała i mam nadzieję, że wróciła już na stałe oraz Nicollate, która nigdy nie odpuszcza i nie daje mi wakacji :D :*
Jestem tutaj bez ciebie, kochanie
Lecz wciąż tkwisz w moim samotnym umyśle
I myślę o tobie, kochanie
I śnię o tobie przez cały czas
Jestem tu bez ciebie kochanie
Lecz wciąż jesteś ze mną w moich snach
A dziś wieczorem jesteśmy tylko ty i ja
Czujesz jak pulsujący ból rozrywa twoją głowę. Zaciskasz mocniej powieki, sycząc z bólu. Po chwili jednak pozwalasz się im unieść i tym samym twoim oczom ukazuje się obraz starej, zaniedbanej szopy. Mrużysz kilkakrotnie oczy, zastanawiając się w jaki sposób się tu znalazłaś i gdzie właściwie jesteś. Kiedy chcesz wstać zauważasz, że twoje nogi i ręce są silnie przywiązane do krzesła, na którym siedzisz. Marszczysz czoło, kompletnie nic z tego nie rozumiejąc. Po chwili jednak przypominasz sobie uciszenie cię przez kogoś i mocne uderzenie w tył głowy. Zaczynasz rozglądać się po pomieszczeniu w jakim się znajdujesz i szukać czegoś ostrego do przecięcia tych cholernie obcierających cię sznurów. Nic z tego. Twoim oczom nie rzuca się żaden nóż, kawałek szkła czy coś podobnego.Wzdychasz głośno, wbijając wzrok w sufit. Cholera! Gdzie ty jesteś?! Czego nie ma z tobą Pencheva?! Ile tu tak właściwie siedzisz?! Twoją głowę atakuje setki pytań podobnej treści. Zaczynasz się coraz bardziej obawiać. W co ty się dziewczyno wpakowałaś?! Twoje rozmyślenia przerywa dźwięk skrzypiących drzwi od stodoły. Natychmiast kierujesz wzrok w ich stronę i twoim oczom ukazuję się twarz Kowalskiego, na której gości cwany uśmieszek. Od razu na sam jego widok twoje wnętrzności podchodzą ci do gardła i masz ochotę zwymiotować. Co ty mu takiego zrobiłaś?! Pewnym siebie krokiem podchodzi do ciebie i pochyla się nad tobą, śmiejąc ci się złowrogo w prosto w twarz. Zaciskasz zęby, by uniknąć powiedzenia czegoś nieodpowiedniego co go zdenerwuje. Blondyn chwyta mocno za twój podróbek i unosi go ku górze, tym samym zmuszając cię do spojrzenia w jego oczy. Wyrywasz się z jego uścisku i odwracasz głowę w przeciwnym kierunku. Wściekły chwyta cię jeszcze mocniej, na co jęczysz cicho z bólu i wpatruje się w twoje oczy. Ty natomiast w jego tęczówkach dostrzegasz przerażające szaleństwo, płomienie dzikiego pożądania i coś jeszcze czego nie jesteś w stanie określić. Paraliżuje cię ten dziwny błysk w jego oku. Coś ci się wydaję, że on pokazuje, że jest gotowy zrobić wszystko byleby tylko osiągnąć swój cel. Nim zauważasz a jego usta przyczepione są twoich. Robi ci się niedobrze. Przegryzasz mocno jego wargę, czując posmak krwi. Marek natychmiast się od ciebie odrywa i klnie siarczyście w twoją stronę. Wściekły wymierza ci siarczysty policzek, a ty spoglądasz na niego ze strachem w oczach, ale także z obrzydzeniem. On jest zwykłym bydlakiem i chyba nie jesteś jego pierwszą ofiarą! On wpychał język do twojego gardła! To jest obrzydliwe! Gdyby tylko twój narzeczony się o tym dowiedział to dostałby furii! Byłby gotowy zabić go na miejscu!
-Policzmy się później. Przygotuj się bo będzie naprawdę gorąco.-posyła ci parszywy uśmiech i znika za drzwiami.
Nie wytrzymujesz. Z twoim oczów wydostaje się słona ciecz, która pozostawia mokre ślady na twoich policzkach. Łkasz cicho, spuszczając głowę na dół. Tak bardzo chciałabyś się teraz wtulić w silne ramiona Pencheva i poczuć się bezpieczna. Tak cholernie ci go brakuje, choć jesteś tutaj od naprawdę kilku godzin. Chciałabyś się zwyczajnie obudzić na jego umięśnionym torsie i poczuć zapach jego intensywnych perfum. On pocałował by cię w czoło, a ty wtuliłabyś się w niego mocniej, uśmiechając pod nosem. Po prostu chcesz go zobaczyć! Brakuję ci go! Potrzebujesz go w tej chwili! Potrzebujesz jego kojącego nerwy głosu, jego ramienia, na którym byś mogła się wypłakać, a on gładził by cię po plecach, szepcząc do ucha, aby cię uspokoić. Cholera! Niech to się skończy! Nagle po wnętrzu szopy rozchodzi się znajoma ci melodia. Czyżby pan Kowalski zapomniał zabrać ci telefon? Z nadzieją, próbujesz zlokalizować źródło dźwięku pochodzące od twojej komórki. W końcu dostrzegasz ją leżącą niedaleko krzesła. Powoli przesuwasz się w jej stronę, odpychając się od nogi stołu, znajdującego się obok ciebie. Zsuwasz jakimś cudem buta z twojej nogi i naciskasz na zieloną słuchawkę, a także to samo robisz z obrazkiem głośnika.
-Nastka! Halo! Jesteś tam!?- słyszysz doskonale znajomy ci głos.
-Nikolay! Pomóż mi!-krzyczysz przez łzy, które kapią z twoich policzków i opadają na twoją dolną wargę.-Zabierz mnie stąd! Proszę!
-Boże! Nic ci nie jest?! Gdzie jesteś?!-pyta z wyraźną troską i strachem w głosie.
-O nie słoneczko! Nikt cię nie uratuję! Już ja o to zadbam!- znienacka do stodoły wpada Kowalski i chwyta za telefon leżący obok twojej nogi.-Do widzenia Niko!-kończy połączenie.
-Po co to robisz?! Powiedz mi po co?! Co ja ci takiego do cholery zrobiłam?!-krzyczysz, zanosząc się płaczem.
-Wiesz... ta historia z przeprowadzką to kłamstwo. Jestem wynajęty dla jednego faceta, któremu dostarczam atrakcyjne kobiety. Dlaczego to robię? Otóż ślicznotko mam z tego niezłą kaskę, a przy okazji przyjemność, jaką jest przetestowanie takich kobitek.-mówi, odpalając papierosa i zaciągając się jego dymem.
-Boże! I one...? - pytasz z przerażeniem, a kiedy blondyn kiwa potwierdzająco głową, zamierasz.-Nie rób mi tego proszę! Weź inną! Proszę!-błagasz go.
-Za późno skarbie. Ty mnie kręcisz i żadna inna, a szefowi także się podobasz.-oznajmia ci z szerokim uśmiechem.-To jak gotowa na coś ostrego?-pyta, po raz ostatni zaciągając się tytoniowym świństwem.
Kręcisz przecząco głową i modlisz się by ktoś cię uratował przed tym szaleńcem. Przecież on nad sobą nie panuje. Jest zwyczajnym bydlakiem, który odbiera szczęście pięknym kobietom i wykorzystuje je w najbardziej okrutny sposób jaki znasz. Naiwna wierzysz, że ktoś wpadnie teraz do tej pieprzonej stodoły i z zaskoczenia skoczy na Kowalskiego, tym samym unieruchamiając go. Dudzicka! Czy ty już całkiem ześwirowałaś?! Nie bądź głupia! To jakieś bezludzie! Marek przydeptuje butem niedopałek papierosa i powoli zaczyna zmniejszać dzielącą wasze usta odległość. Tak cholernie tego nie chcesz! Brzydzisz się nim! Kowalski jednak nie pyta cię o zdanie i zaczyna cię zachłannie całować, mrucząc przy tym zadowolony. Nie odwzajemniasz jego pocałunków, co nieco go irytuje. Po chwili zjeżdża swoimi wargami na twoją szyję. Zamierasz. Nie chcesz by cię dotykał, całował i obmacywał. Pozostajesz sztywna na każdą jego pieszczotę, jeśli tak można to nazwać, raczej na każdy jego ruch. Robi bardzo długą grę wstępną, a ty masz nadzieję, że odwlekanie tego nieprzyjemnego momentu, który ma niedługo nastąpić jakoś ci pomoże. Dudzicka! Jesteś na bezludziu! Kto cię ma niby uratować?! Kowalski w końcu nie wytrzymuje na twój bezruch i popycha krzesło, które wraz z tobą ląduje na zimnej ziemi. Zaczyna cię kopać, a ty wyjesz z bólu. Czujesz jak zaczyna brakować ci tchu. W tym własnie oto momencie drzwi stodoły otwierają się z hukiem, a do środka wpada policjant.
-Odejdź od niej!-krzyczy stanowczo, trzymając w dłoniach pistolet, skierowany w stronę Marka.-A teraz do kąta i ręce do góry.-rozkazuję, a Kowalski posłusznie wykonuje jego polecenia.
Nagle do szopy wpada twój narzeczony, który nie może uwierzyć w to co widzi.Od razu dostrzegasz na jego twarzy zdziwienie pomieszane z wściekłością. Jego tęczówki natomiast płoną nienawiścią, czystą nienawiścią. Jest gotowy zrobić wszystko. Biegiem rusza w twoim kierunku, by sprawdzić czy nic ci się nie stało. Nagle pada strzał. Chwilę później zauważasz jak twój ukochany bezwładnie opada na ziemie i jak z jego lewej piersi sączy się obfity strumień krwi. W twoich oczach gromadzą się łzy, a z twojego gardła wydobywa się głośny krzyk przerażenia. Młody mężczyzna zapina w kajdanki Kowalskiego, a następnie zabiera się za rozwiązywanie ciebie. Kiedy tylko jesteś już w pełni wolna natychmiast podnosisz się i podbiegasz do leżącego na glebie Pencheva. Spanikowana zaczynasz wykrzykiwać jego imię. Twoje ciało wypełnia strach o jego osobę. Drżysz ze strachu, nachylając się nad jego sylwetką. Widzisz na jego twarzy grymas bólu, ale po chwili Penchev uśmiecha się subtelnie w twoją stronę i splata swoje palce z twoją dłonią. Jest szczęśliwy, że nic groźnego ci się nie stało, po za cholernie poobijanym brzuchem i nieco czerwonym policzek, w który wcześniej wymierzył wasz nowy, a raczej już były sąsiad.
-Jak dobrze, że jesteś już bezpieczna.-szepcze, a ty gładzisz jego policzek zewnętrzną częścią dłoni.-Nigdy więcej mnie tak nie straż. Kocham cię Nastka.-wypowiada z czułością, a ty muskasz delikatnie jego wargi.
-Cholera! Proszę pana! Niech pan coś zrobi! To mój narzeczony!-zaczynasz się irytować żadną reakcją policjanta.
-Spokojnie, pani Anastazjo. Karetka już jedzie.-oznajmia ci ze stoickim spokojem.- Pani chyba też powinna się przebadać. Marek Kowalski często podawał swoim ofiarom różnego typu świństwa, by je otumanić i tym podobne.
-Czuję się dobrze. Wszystko w porządku.-odpowiadasz ze sztucznym uśmiechem.
Kiedy na miejsce dociera karetka gwałtownie się podnosisz, a wtedy twój brzuch zalewa fala cholernie silnego i pulsującego bólu. Drugi lekarz doskonale to zauważa i z jego pomocą docierasz do karetki. Na szczęście po krótkim badaniu oznajmia ci, że nie masz żadnych poważniejszych urazów i podaje ci lek przeciwbólowy, który po kilku minutach łagodzi twój ból i poprawia twoje samopoczucie. Wraz z policjantem, który tym razem okazał choć rąbek zainteresowania docierasz do szpitala w Rzeszowie, gdzie zawieziono Nikolaya. Podchodzisz do recepcji, a kiedy młoda brunetka udziela ci informacji, że Penchev ma własnie operację oblewa cię fala strachu i przerażenia. A co jeśli coś pójdzie nie tak? Rana była dość rozległa i stracił dość sporo krwi przez te kilkanaście minut. Jakimś cudem udaje ci się przywrócić czucie w nogach i ruszyć w stronę bloku operacyjnego. Pielęgniarka uprzedza cię, że nie możesz wejść za drzwi i pozostaje ci tylko opaść na krzesło i czekać na wynik operacji, masz nadzieję pozytywny. Zmęczona atrakcjami dzisiejszego dnia zasypiasz na siedząco. Kiedy tylko słyszysz dźwięk otwieranych drzwi bloku operacyjnego podrywasz się na równe nogi i unosisz wzrok na mężczyznę przyodzianego w biały fartuch.
-Operacja się udało. Pani narzeczony na razie jest wybudzany z narkozy. Poinformujemy panią, kiedy będzie możliwość odwiedzin.-oświadcza ci lekarz i po kilku sekundach odprowadzasz go wzrokiem, kiedy znika w głąb korytarza.
Twoje kąciki ust mimowolnie wzbijają się na wyżyny, a z twoich płuc za pomocą wydechu wydostaje się wreszcie przetrzymywane tam przez dłuższy czas powietrze. Czujesz niesamowitą ulgę i radość z tego powodu. Po tak niebezpiecznej akcji oboje wyszliście z tego cali i zdrowi. A Marka już nigdy nie zobaczycie, gdyż pan Wawrzyniak już jak obiecał zajmie się nim we więzieniu. Jak się później okazało Marek Kowalski był tak naprawdę Janem Dobrowolskim, któremu udało się kilka razy zbiedź Policji i był poszukiwany listem gończym. Jego ofiarom padło piętnaście kobiet, które postanowiły zeznawać przeciwko niemu w sądzie. Wszystkie przeszły dosłowne piekło, a tobie udało się od tego uciec. Teraz pozostaje ci tylko ufać swojemu Nikolayowi i nigdy w życiu nie zapraszać obcych mężczyzn na kawę do siebie, a także inne spotkania. Już chyba nigdy nie poprosisz o pomoc przechodzącego mężczyzny.
***
Wtulona w bok swojego mężczyzny przemierzasz dzielące was kilometry od bloku, pod którego adresem mieszka twoja rodzicielka wraz z twoim ojcem. Pełna pozytywnego nastawienia, gdyż naprawdę kawał czasu nie widziałaś matki przekraczasz próg budynku i wchodzisz do windy, aby nie przesilać bardziej swoich nóg. Nikolay obejmuje cię w pasie i muska delikatnie twoje czoło. Od tego feralnego wydarzenia jakie miało miejsce w marcu minęło dwa tygodnie, a rana Pencheva w pełni się zagoiła i nie było już po niej śladu. Twój siatkarz mógł już odbywać pełen treningi, a ty jak zawsze w miarę możliwości wpadałaś na Podromie to powspierać go podczas szlifowania formy przed Finałem Four to pośmiać się i pożartować z jego kolegami, a od czasu do czasu wziąć udział w filmikach Ignaczaka. Z rozmyśleń wyrwał cię dźwięk otwierania się drzwi dźwigi. Pewnym krokiem opuszczasz jej wnętrze i splatasz palce swojej dłoni z ręką siatkarza. Brunet wymienia z tobą znaczące spojrzenie i naciska dzwonek do drzwi z numerkiem 15. Kilka chwil później twoim oraz chłopaka oczom ukazuję się brunetka jak na swoje 40 lat całkiem nieźle wyglądająca.
-Jejku! Anastazja! Niko! Co wy tu robicie? - jest całkowicie zaskoczona twoją i siatkarza wizytą.
-Postanowiliśmy odwiedzić naszą staruszkę.-puszczasz jej oczko i zamykasz ją w swoich ramionach.- Oj mamo! Tęskniłam!- jeszcze bardziej ją tulisz.
-Czterdzieści lat to nie starość moja droga.-grozi ci palcem.-My z ojcem czujemy się niczym osiemnastki.-śmieje się cicho.-Ja też słońce. Witaj mój przyszły zięciu.-zwraca się do milczącego do tej pory Nikolaya, wycałowując jego policzki.
-Witam moją ukochaną teściową.-odpowiada z zawadiackim uśmiechem.-Czego nas mama nie odwiedza z ojcem? -pyta, przekraczając próg mieszkania.
-Wiecie jakoś tak nie było kiedy.-odpowiada z delikatnym uśmieszkiem.-Mam jednak nadzieję, że moim serniczkiem wam wszystko wynagrodzę.-puszcza wam perskie oczko.
-Zamawiam wszystkie kawałki!-zaklepuje twój towarzysz.
-Ej to nie fair! To moja kochana mamusia! -układasz dłonie na piesiach, burmusząc się. Penchev ty musisz trzymać dietę, a nie się obżerać! -wystawiasz mu język.
-Raz można.-odpowiada ci tym samym.
-Spokojnie! Dla wszystkich wystarczy! A nawet będzie dokładka!- Monika posyła wam ciepły uśmiech.
Tak, więc w miłej, rodzinnej atmosferze siedzicie przy kuchennym stole, zajadając się specjalnością Moniki Dudzickiej, mówiąc krótko najlepszej mamy na świecie. Nikolay z Damianem rozmawiają żywiołowo w salonie, kiedy ty pomagasz mamie zmywać naczynia po dzisiejszej uczcie, wymieniając z nią kilka zdań. Pomijasz oczywiście historię z niedoszłym, nowym sąsiadem. Z kubkiem gorącej kawy wychodzisz na balkon znajdujący się w salonie i opadasz na jeden z leżaków. Z delikatnym uśmiechem na ustach i zachwytem przyglądasz się panoramie Warszawy. Zawsze kochałaś to miasto jako swoje rodzinne, jednak w Rzeszowie znalazłaś pracę i to tam postanowiłaś się przeprowadzić. Mimo początkowej tęsknoty za rodziną nigdy nie żałowałaś tej decyzji. Tam przecież poznałaś swoją wielką, życiową miłość.
~*~
No i mamy siódemkę ^^ Muszę przyznać, że pisało mi się ją niezwykle miło i dość przyjemnie, po mimo jej treści :D Zlitowałam się nad wami i postanowiłam zakończyć taką to oto słodką scenką odwiedzin teściowej ^^ Mam nadzieję, że wam także przypadł do gustu rozdział :) Trochę przy nim siedziałam, ale było warto, choć najdłuższy to on nie jest :P Pozdrawiam i do następnego! :*
PS: Jeśli chcecie być informowani zostawcie w zakładce "Informowani" kontakt do swojego bloga lub numer gg albo email :) Nie chce mi się za każdym razem zaglądać do tej zakładki na Ani i Matthew :P Chyba usunę Fanpage :P
Zaklepuję :D
OdpowiedzUsuńTy, on jest jej zięciem *-* A nie teściem xd Kocham twoje błędy :D Akcja z Mareczkiem godna filmu akcji xd Ale powiem ci, że ja się z tego śmiałam :D Gorzej ze mną 0.o
Usuń"Pewnym siebie krokiem podchodzi do ciebie i pochyla się nad tobą, śmiejąc ci się złowrogo w prosto w twarz."~ znajomy fragment :D
Bardzo złowrogi ;) Czy mi się wydaje, że jest krócej niż zwykle? Ale nic! Jak zwykle mi się podoba <3
Nicolette
Jejku! o.O Nie mów, że Ty spania nie masz! :D
UsuńTrochę dziwna reakcja, ale okay xD Ty przecież jesteś dziwna ^^
No właśnie jest krócej, ale nie planowałam dodać dziś rozdziału, dlatego tak wyszło ;)
Dziękuję i pozdrawiam :*
Wiesz, jeśli twój chłopak idzie spać ok.22 to potem dzwoni rano ok.7 ;_;
UsuńHaha ^^ Udany :D
UsuńWspółczuję :*
Rozdział świetny, z resztą jak zawsze. Akcja z Markiem boska:) Ty to masz talent dziewczyno ;) Czekam na następny:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzesadzasz Agatko, przesadzasz ;)
UsuńDziękuję i pozdrawiam :*
Na początku dziękuję za dedykacje. Nie musiałaś , ale miło Mi, że cieszysz się, że jestem, bo ja tutaj będę !
OdpowiedzUsuńTen facet jest jakiś chory. Porywać tylko dziewczyny po to by gwałcić, a później oddawać dalej. Takich facetów powinno się od razu zabijać, bo przecież co winne mu sa te kobiety? Dobrze, że Niko nic się nie stało. :)
Oj moja mama chyba też pokochałaby takiego zięcia jak Nikolay. :D
Pozdrawiam i do następnego ;*
Nie ma sprawy :3 Dziękuję, że zostajesz! :* Brakowało mi Twoich dość obszernych komentarzy ^^
UsuńWiesz nie oddawać dalej, a wystawiać ją na ulicę i ten tego... Winne niczym, ale kuszące swoją atrakcyjnością :P
Penchev silny gość i zawsze uchroni Nastkę od złego ;)
Pewnie tak :D Moja również xD Jak jej opowiadała o tym jak zachowywał się podczas robienia ze mną zdjęcia to od razu go polubiła :D
Pozdrawiam i dziękuję :*
Zapraszam na 10!
OdpowiedzUsuńhttp://milosc-o-smaku-siatkowki.blogspot.com/2015/06/rozdzia-x.html
Ps. Daj mi chwilę, ja muszę tutaj trochę po nadrabiać!
Pozdrawiam :*
Spoko, czekam cierpliwie :3
UsuńSkomentowany, pozdrawiam :*
Witaj mój przyszły teściu! nie teściu tylko synu hahaha :D teść to ojciec Nastki dla Niko :D
OdpowiedzUsuńA nie bo zięciu :D :P
UsuńMatko jak dramatycznie :') ale dzięki temu wprowadziłas trochę akcji za co masz u mnie wiieeelki + haha :') nie no... Rozdział świetny jak zawsze, no i czekam na następny! Pozdrawiam i życzę weny! :*
OdpowiedzUsuńTakie było moje założenie :3 Wprowadzić akcję ;)
UsuńDziękuję i do jutra! ;*
Taki dramatyczny i pozytywny rozdział! W sumie to Niko to super bohater :D a ten Marek to niech teraz gnije w więzieniu! Za to co zrobił to mu sie i to bardzo należy!
OdpowiedzUsuńNie taka straszna teściowa jak ja malują :D i dobrze :p a i kawałek sernika poprosze!
15 wleciała na bloga!
and-love-doesnt-match.blogspot.com 😀😀
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*
UsuńUuu, ten cały Marek to od początku rozdziału wiedziałam że coś namiesza ;/ Taki podejrzany typek grr.
OdpowiedzUsuńAle SuperNiko uratował księżniczkę i wszystko skończyło się happy! :D Końcówka bardzo przyjemna do czytania, jak zresztą cały rozdział.
Pozdrawiam ;*
Takich to się od początku wyczuwa :D :P
UsuńKsiężniczkę?! o.O Haha, ale ksywka :D Może ją wykorzystam w ósemce ;D
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*
Masakra, jak ja się przestraszyłam.. Na szczęście dzięki Niko nic się nie stało! Wiedział kiedy jest odpowiedni moment! I jeszcze te postrzelenie.. Uff . :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się nieźle na obiadku u teściowej, a jak będzie? Zobaczymy!
Pozdrawiam, Czekam na 9 :*
°Natalia
O cholera co tu się wyrabia ;O
OdpowiedzUsuńO masakra co za wyrachowany kretyn...nie chcę myśleć nawet co by było, gdyby nie Niko. Zamarłam na momencie postrzału, ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze.
Czekam ma sielskie spotkanie rodzinne xD
Pozdrawiam ;**